EBENEZER ROJT

Rewolucja francuska jako źródło obciachu

Jedynym dziełem i jedynym czynem ogólnej wolności - pisze Hegel komentując terror rewolucji francuskiej - jest przeto śmierć, i to mianowicie taka śmierć, która nie posiada żadnego wewnętrznego zakresu i żadnej wewnętrznej treści. Tym bowiem, co zostaje zanegowane, nie jest nic innego, jak tylko pusty, pozbawiony treści punkt absolutnie wolnej jaźni. Toteż jest to śmierć najzimniejsza i najpłytsza, śmierć, która nie ma znaczenia większego niż przepołowienie główki kapusty czy połknięcie łyku wody [1].
Aczkolwiek ukuto wtedy powiedzenie, że rewolucja - niczym Saturn - pożera własne dzieci [2], to jednak równie chętnie pożerała ludzi w ogóle z nią niespowinowaconych. W kolejce do gilotyny mogli znaleźć się także ci, którym żadnej winy nie udowodniono ani nawet nie przypisano. Wystarczyło, że byli zaledwie podejrzani [3]. A potem ciach... i kolejna głowa spadała odcięta tak sprawnie i beztrosko jak przepoławia się główkę kapusty.

Skazanych na karę główną wcześniej na ogół wieszano, ponieważ ścięcie - mieczem lub toporem - zasadniczo należało się jedynie dobrze urodzonym i zdarzało się rzadko. Teraz zaś widok idących na ścięcie stawał się czymś powszednim, skoro terror mógł dosięgnąć każdego. Długo potem Francuzi odreagowywali tę traumę w najróżniejszych formach, z czarnym humorem włącznie. Dowcip: dlaczego ścięto sprzedawcę oranżady? Bo gasił w patriotach rewolucyjny zapał [4].

I chyba odreagowywali nie tylko Francuzi. To właśnie po tej rewolucji pojawił się w polszczyźnie jeszcze dziś używany frazeologizm: 'idzie jak na ścięcie'. Co prawda w wielkiej Nowej księdze przysłów polskich najstarsze przykłady jego użycia to dopiero rok 1855 [5], ale spokojnie można tę datę przesunąć o co najmniej trzydzieści lat.

Otóż w roku 1825 bohater wiersza Antoniego Edwarda Odyńca, poeta, który "z grzeczności" idzie nocować do gmachu nawiedzanego przez duchy (wszak już zaczął się romantyzm), właśnie tak - jak na ścięcie - idzie:

Niech licho s taką grzecznością!
Myślał, idąc jak na ścięcie;
Dusza schowała się w pięcie [6].
W dodatku idzie na to ścięcie bez żadnych objaśnień, więc widocznie takie metaforyczne ścięcie było dla ówczesnego czytelnika całkowicie zrozumiałe. Czyli frazeologizm zdążył się już wtedy nieźle utrzeć.

Jednak by iść jak na ścięcie nie potrzeba zaraz duchów i upiorów. Wystarczy, że tam, gdzie się idzie, czeka sprawa, której zawalenie może skończyć się kompromitacją albo nawet poważnymi życiowymi perturbacjami. W życiu młodego człowieka taką sprawą są najczęściej rozmaite egzaminy. Chyba prawie każdemu zdarzyło się kiedyś właśnie na egzamin iść jak na ścięcie. A kto sobie nie poradził, o tym w XIX wieku czasem mówiono, że egzaminator ściął go czy też obciął. Albo że on sam ściął się lub obciął się na egzaminie [7].

Oba znaczenia odnotowuje Słownik warszawski, lecz bez odesłania do jakichkolwiek źródeł [8]. Co zrozumiałe, bo tych wyrażeń używano głównie w gwarze uczniowskiej. Były dopuszczalne w swobodnej rozmowie, ale zapisywano je najwyżej w prywatnym liście lub dzienniku. Do literackiego obiegu weszły chyba dopiero w następnym stuleciu [9].

Jak się zdaje, szybko bardziej popularna stała się ta druga forma: obciąć kogoś lub (najczęściej) obciąć się [10]. W każdym razie w Dziennikach Żeromskiego wszyscy się obcinają:

Zydler obciął się wczoraj z astronomii, Chonowski - z analizy. [...] Nawet nasz znakomity przyrodnik, Ludwik, obciął się z anatomii porównawczej. [...] Gdy przyszedłem, zastałem ich w łóżkach, gdyż A. obciął się z diagnozy, a p. Leonowi majaczeje nadzieja niezdania z patologii [11].
Niemal równo sto lat później o tym, jak obcinał się na egzaminach, będzie opowiadał Czesław Miłosz:
Wstąpiłem na uniwersytet w roku 1929, to był pierwszy rok prawa. 1929/1930. Zdałem egzamin, ale obciąłem się z prawa rzymskiego i musiałem składać poprawkę w jesieni [...]. A na trzeci rok, 1931/1932, pojechałem na studia do Warszawy. Właściwie przeniosłem się tylko z powodu profesora Gutkowskiego, który miał wykłady ze skarbowości i statystyki i który urządzał zupełne orgie. To znaczy, był u niego egzamin z matematyki, a ja byłem słaby z matematyki. Przed tym egzaminem odbywały się dantejskie sceny. Więc żeby tego uniknąć, wyjechałem do Warszawy. I obciąłem się na wiosnę. [...] Nie przynosi mi ujmy, że się obciąłem u profesora Jarry. Profesor Jarra wykładał historię prawa i napisał podręcznik, który należało umieć na pamięć, dlatego że jak się mówiło innymi słowami, to obcinał. Podręcznik ten, jak się patrzy z perspektywy lat, był bełkotem nieuka i głupca [12].
A rezultat obcięcia się, szeroko rozumianego życiowego niepowodzenia, to właśnie obciach. Jak w tym fragmencie powieści Tabu Jacka Bocheńskiego z 1964 roku:
Pamiętam jeszcze jedno: jak się wtedy obcięłam. Gdy on tak leżał, zmieniony poniekąd w swej substancji, już trochę sztuczny, trochę z gumy, nie wytrzymałam, przysunęłam się do niego, wiedząc, że nie powinnam, i spytałam niby z brawurą, a w rzeczywistości jak smutna kretynka, czy mnie jednak nie kocha. I na tym się obcięłam, bo Diego z początku tylko się wzdrygnął, ale na dalsze moje nalegania odpowiedział z ostentacją, z umyślnym naciskiem: - Nie. - Po tym obciachu zmyłam się z łóżka i wybiegłam, żeby sobie spokojnie pobeczeć w ustępie [13].
I w ten właśnie sposób od rewolucji francuskiej, ciachającej głowy jakby to były główki kapusty, doszliśmy do obciachu. Tutaj na dobry ład mógłbym zakończyć tę notkę, bo przecież dobrze wiecie, co to takiego obciach. Ale na wszelki wypadek jeszcze trzy uwagi.

Po pierwsze, nie wierzcie filozofom, że słowo 'obciach' wzięło się w polszczyźnie jakby znikąd, i co więcej - utworzono je prawem kaduka, wbrew logice języka [14].

Po drugie, nie wierzcie językoznawcom, że 'obciach' wszedł do polszczyzny potocznej z "gwar przestępczych poprzez żargon młodzieżowy" [15]. Nie ma na to żadnego dowodu. W czasach, gdy koledzy Żeromskiego obcinają się na egzaminach, a słowo 'obciąć' zdążyło już rozszerzyć swoje gwarowe znaczenie na «stracić, zaprzepaścić» [16], niczego podobnego nie odnotowują żadne ówczesne słowniki gwar przestępczych [17]. 'Obciach' trafił do takiego słownika dopiero na początku lat 90. XX wieku! [18].

Wreszcie po trzecie, tym bardziej nie wierzcie dziennikarzom, gdyż pośpiech pracy dziennikarskiej kończy się na ogół zmyślanymi na chybcika fantazjami:

Słowo "obciach", wywodzące się z języka dawnej więziennej grypsery, oznaczało przyłapanie kogoś na gorącym uczynku. Na początku lat 70. subkultura gitowców przeniosła zwyczaje grypsery z więzień i zakładów poprawczych poza ich bramy i obciach zaczął wchodzić do standardowej mowy młodzieżowej, przy czym pierwotne znaczenie ulegało systematycznej modyfikacji [19].
Ten początek lat 70. to już w ogóle niedorzeczna bajka! Przecież 'obciach' zdążył jeszcze odnotować w roku 1969 Słownik Doroszewskiego! [20]. I nie byłoby żadnym obciachem zajrzeć do tego słownika przed napisaniem artykułu.

Natomiast Doroszewski jako swoje najwcześniejsze źródło podaje pierwszy tom Kolumbów Romana Bratnego wydany w roku 1957! I mówią tak w Kolumbach młodzi akowcy, nie zaś jakiś element spod ciemnej gwiazdy [21]. Co znaczy, że transmisja była odwrotna. 'Obciach' wyszedł z mowy młodzieżowej, i to raczej z mowy młodych inteligentów, otarł się w powojennym tyglu - a może dopiero w latach 60. i 70. - o grypserę, po czym do mowy młodzieżowej wrócił.

Nie byłoby w tym zresztą nic dziwnego, ponieważ wiele słów z gwary młodzieżowej wykazuje czasem nadspodziewaną żywotność. Bywa, że ich popularność na jakiś czas przygasa, ale potem wracają jako pozornie świeży wynalazek, choć są o wiele starsze niżby się zdawało.

"Kurna, kasy mi zabrakło, żeby za studia zapłacić" - zdanie to odnotowuje współczesna publikacja naukowa jako przykład użycia słowa 'kasa', należącego wedle tej publikacji do świeżego studenckiego slangu [22].

Dlatego już na sam koniec zagadka. Kto i kiedy napisał: "Zbliża się wakacya. Myślałem jechać do Warszawy, ale brak kasy; nie wiem tedy, gdzie się obrócę". Dla ułatwienia zachowałem pisownię, a rozwiązanie oczywiście w przypisie [23].

[1] Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Fenomenologia ducha, tom II, przełożył i objaśnieniami opatrzył Adam Landman, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1965, s. 188; wyróżnienie za oryginałem.

[2] Być może ukuł to powiedzenie - i to jeszcze przed ścięciem Dantona - Jacques Mallet du Pan, gdy zauważył - naturalnie jeszcze przed Heglem - że ogólna wola napędzająca rewolucję przejawia się już jedynie jako określona wola, to znaczy jako wola jakiegoś stronnictwa. Zob. Jacques Mallet du Pan, Considérations sur la nature de la Révolution de France, et sur les causes qui en prolongent la durées, Bruksela - Londyn 1793, s. 63: "A l'exemple de Saturne, la révolution dévore ses enfants. Cet ensemble formidable qui en liait toutes les parties et dirigeait les mouvemens, est maintenant dissous [...]".

[3] Hegel w Fenomenologii tak objaśnia ten mechanizm:

"[Rząd] wyłącza wszystkie inne jednostki od udziału w jego czynie, a z drugiej konstytuuje się wskutek tego sam jako taki, który jest określoną wolą i dlatego jest przeciwstawny woli ogólnej; toteż rząd nie może ostatecznie być niczym innym, jak tylko stronnictwem (Faktion). Tylko zwycięska fakcja nazywa się rządem i w tym właśnie, że rząd jest fakcją, zawarta jest bezpośrednio konieczność jego upadku. [...] Jeśli więc ogólna wola widzi w rzeczywistej działalności rządu przestępstwo, które popełnia on na niej - to rząd, przeciwnie, nie ma przed sobą niczego określonego i zewnętrznego, w czym objawiałaby się wina przeciwstawnej mu woli, gdyż tym, co przeciwstawia się rządowi jako rzeczywistej ogólnej woli, jest tylko nierzeczywista czysta wola: zamiar. Toteż stać się podejrzanym ma to samo znaczenie i ten sam skutek, co być winnym, a zewnętrzna reakcja przeciw tej rzeczywistości zawartej w prostej stronie wewnętrznej zamiaru polega na bezceremonialnym unicestwieniu istniejącej jaźni, której nie można odebrać niczego prócz jej własnego bytu" (s. 189; wyróżnienia za oryginałem).

[4] Podaję za: Monika Milewska, Ocet i łzy. Terror Wielkiej Rewolucji Francuskiej jako doświadczenie traumatyczne, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2001, s. 40. Tamże dziesiątki innych przykładów. Na stronie 126, przy okazji rozważań, jak rewolucja postępowała z ciałami zgilotynowanych, dziwna wiadomość, jakoby prochy Goebbelsa "wyrzucono po egzekucji do morza" (wyróżnienie moje). Obecna również w wydaniu drugim, poprawionym (Gdańsk 2018).

[5] Nowa księga przysłów i wyrażeń przysłowiowych polskich, tom I: A-J, w oparciu o dzieło Samuela Adalberga opracował Zespół Redakcyjny pod kierunkiem Juliana Krzyżanowskiego, s. 802. Dwa najstarsze przykłady pochodzą z ogłoszonych w roku 1855 powieści Kaczkowskiego i Kraszewskiego.

[6] Antoni Edward Odyniec, Strachy. Powieść, [w:] Idem, Poezye, tom I, drukiem Józefa Zawadzkiego, Wilno 1825, s. 131. Wśród prenumeratorów między innymi szesnastoletni Słowacki Juliusz, który prenumerował jeden exemplarz, Mickiewicz Adam, też jeden, i Putkamerowa Marya, która prenumerowała dwa exemplarze.

[7] Bronisław Wieczorkiewicz, Słownik gwary warszawskiej XIX wieku, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1966:

Obciąć: "gwara szkolna Obciąć kogoś z czegoś «postawić komuś ocenę niedostateczną z jakiegoś przedmiotu»" (s. 301).

Obciąć się: "«nie zdać egzaminu»" (s. 301).

Ściąć: "gwara szkolna ściąć kogo przy egzaminie «postawić zdającemu egzamin stopień niedostateczny»" (s. 415).

Ściąć się: "gwara szkolna «nie zdać egzaminu»" (s. 415).

Rozwinąłem skróty i zachowałem kursywę oryginału.

[8] Słownik języka polskiego, ułożony pod redakcją Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego:

Tom III: N-Ó, Warszawa 1904, s. 440-441. Obciąć: "przenośnie, pospolity: Obciąć kogo, egzaminując go = odpalić go, ściąć go, uznać go za niedostatecznie przygotowanego, dać mu zły stopień". Obciąć się: "pospolity nie zdać egzaminu, ściąć się".

Tom VI: S-Ś, Warszawa 1915, s. 710. Ściąć: "uczniowski: Ściąć kogo przy egzaminie = obciąć go; odpalić od egzaminu, uznać go za niedostatecznie przygotowanego". Ściąć się: "uczniowski: Ściąć się przy egzaminie = nie zdać egzaminu, przepaść przy egzaminie, obciąć się".

Rozwinąłem skróty i zachowałem kursywę oryginału.

Nb. wcześniejszy o pół wieku Słownik wileński wyjaśnia znaczenie tych zwrotów trochę mętnie. 'Ścinać' to wedle niego także "mieszać odpowiedzią", a 'ścinać się' to "mieszać się, doznawać pomieszania wskutek niespodziewanego zarzutu". Swoją drogą, 'doznawanie pomieszania' to dość pospolite doznanie podczas egzaminu. Zob. Słownik języka polskiego, wypracowany przez Aleksandra Zdanowicza, Michała Bohusza Szyszkę, Januarego Filipowicza, Walerjana Tomaszewicza, Florjana Czepielińskiego i Wincentego Korotyńskiego, z udziałem Bronisława Trentowskiego, wydany staraniem i kosztem Maurycego Orgelbranda, Wilno 1861, s. 1663.

[9] Wchodziły zaś ostrożnie i długo jeszcze kursywą lub cudzysłowem podkreślano ich przenośne znaczenie.

"Odłożyłem ciąg dalszy listu, a teraz, po upływie tygodnia dopisuję, żem się na egzaminie z trygonometryi obciął, ale [...] za tydzień będę mógł się poprawić z całego kursu, a wtedy, jeżeli zdam pomyślnie - promocya w kieszeni" ([Aleksander Kraushar], Kartki z pamiętnika Alkara. II. Z lat 1858-1865, Kraków 1913, s. 11; zapis z 30 maja 1858).

"Tymczasem, mimo upału, który rozleniwia i osłabia, wszyscy energicznie uczą się, żeby przy egzaminach nie «obciąć się» i roku nie stracić" (Wiktor Gomulicki, Wspomnienia niebieskiego mundurka, wydanie trzecie, uzupełnione, Kraków 1918, s. 102).

"[Goldberg] miał dużo cech semickich: był próżny, żądny użycia, łakomy na pochlebstwa, a potrafił być mściwym. Doświadczyłem tego sczasem i na sobie. [...] Skończyło się na tem, że gdy przyszło do ustnego egzaminu z łaciny z klasy 4-tej do 5-tej, «obciął» mię w dość brutalny sposób" (Ferdynand Hoesick, Dom rodzicielski. tom pierwszy, Kraków 1935, s. 184-185; podobnie na s. 253, 263 i 291, ale już na s. 176 i 291-292 pięć razy bez cudzysłowu).

[10] Ale jeszcze w latach 60. tłumaczka Śmierci komiwojażera zdecydowała się właśnie na formę 'ściąć kogo'.

"Bernard: Biff oblał matmę.

Linda: Nie!

Bernard: Birnbaum ściął go. Nie dadzą mu matury" (Arthur Miller, Śmierć komiwojażera, przełożyła Joanna Gorczycka, [w:] Współczesny dramat amerykański, tom III, wybór, słowo wstępne i noty biograficzne Adam Tarn, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1967, s. 339-340.

Formy tej używa także Wacław Solski w swoich wspomnieniach. Wydanych późno, ale odtwarzających czasy szkolne sprzed I wojny światowej.

"Rembal dobrze się uczył, ale przechodząc do piątej klasy ściął się na egzaminie z łaciny. Zdawał na jesieni poprawkę i nie zdał" (Wacław Solski, Moje wspomnienia, Instytut Literacki, Paryż 1977, s. 39).

[11] Dwa pierwsze zdania: Stefan Żeromski, Dzienniki, tom II: 1886-1887, Czytelnik, Warszawa 1954, s. 266; zapis z 11 czerwca 1887. Trzecie zdanie: Stefan Żeromski, Dzienniki, tom III: 1888-1891, Czytelnik, Warszawa 1956, s. 76; zapis z 23 maja 1888.

W tych samych latach został też obcięty na maturze (jako element podejrzany) Stanisław Stempowski:

"[...] na maturze, gdy miałem wszystkie pisemne egzaminy zdane i prawie wszystkie ustne, na ostatnim ustnym z historii obciął mnie pan Lubarski, a poczciwy nasz Francuz Faure ostrzegł mnie potajemnie, że na radzie pedagogicznej Firsow i Puczkowskij nastawali, że nie można mi dawać matury, gdyż mają co do mnie mnóstwo podejrzeń [...]" (Stanisław Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1953, s. 91).

[12] Renata Gorczyńska, Podróżny świata. Rozmowy z Czesławem Miłoszem. Komentarze, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1992, s. 27.

[13] Jacek Bocheński, Tabu, "Twórczość" 1964, nr 11, s. 31. Nb. nie była to stylizacja na język marginesu, a tym bardziej współczesnego polskiego marginesu, gdyż mówi to wszystko hiszpańska aktorka w czasach tamtejszej wojny domowej.

[14] "Innym przykładem jest słówko - choć niewulgarne - «obciach», powszechnie powtarzane, także w mediach. Początkowo nie mogłem zrozumieć jego znaczenia. Ktoś mi dopiero wytłumaczył, że to tyle co «wstyd». Zauważmy prostackość tej niedorzecznej konstrukcji słowotwórczej. Słowo «obciach» sugeruje, że ma to coś wspólnego z »ciachnięciem», np. ciachnąć się nożem w rękę to tyle co zaciąć się. Tymczasem «obciach» to konstrukcja sprzeczna z wewnętrzną logiką języka polskiego. Język to skomplikowana i misterna konstrukcja; jak słusznie powiedział Wittgenstein, jest on częścią ludzkiego organizmu i nie mniej niż ten organizm skomplikowany. Konstrukcja ta ma dwie warstwy: jedną opisuje gramatyka, drugą logika. W pierwszej zawierają się zasady słowotwórstwa, czyli budowania nowych wyrazów. Tymczasem «obciach» utworzono wbrew tej logice, dlatego tak trudno było mi go zrozumieć" (Jak się jest w środku nurtu, to się walczy, a nie dokonuje nad nim refleksji. Z profesorem Bogusławem Wolniewiczem rozmawiają Stanisław Starnawski i Ziemowit Gowin, "Teologia Polityczna Co Miesiąc" 2014, nr 6, s. 15).

Ten pochopny wywód wziął się może stąd, że Wolniewicz był zwolennikiem wczesnego Wittgensteina, późnego zaś lekceważył. Przejście od Traktatu logiczno-filozoficznego do Dociekań filozoficznych to był dla niego "przeskok od lakonicznej stanowczości do dywagującego wielosłowia", całkowicie irracjonalny (Bogusław Wolniewicz, O Dociekaniach, [w:] Ludwig Wittgenstein, Dociekania filozoficzne, przełożył, wstępem poprzedził i przypisami opatrzył Bogusław Wolniewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000 s. XVII).

[15] Adam Fałowski, Słownik etymologiczny polszczyzny potocznej PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2022, s. 259: "OBCIACH 'kompromitacja, wstyd, żenada, porażka, przegrana' [...] Derywat wsteczny od czas. obciachać [...] Por. też żarg. obciąć / obciąć się / obcinać [...] Z gwar przestępczych poprzez żargon młodzieżowy wyraz przedostał się do ogólnej polszczyzny potocznej". I ani słowa o pokoleniach uczniów i studentów, które już w XIX wieku obcinały się na egzaminach!

[16] Tak podaje cytowany w przypisie 7 Słownik gwary warszawskiej XIX wieku (s. 301). Można więc było zaprzepaścić egzamin, ale też szerzej jakiś interes, dobrą okazję, a w półświatku również dobrą okazję do kradzieży albo innego przestępstwa. Stąd potem 'obciąć się' to «zawód mieć przy kradzieży» (Henryk Ułaszyn, Język złodziejski / La langue des voleurs, Łódzkie Towarzystwo Naukowe, Łódź 1951, s. 40).

[17] 'Obciachu' czy też 'obcięcia', 'obcięcia się', 'ścięcia się', lub czegoś trochę tylko podobnego nie ma ani u Karola Estreichera (Szwargot więzienny, Kraków 1903), ani we wcześniejszej pracy Antoniego Kurki (Słownik mowy złodziejskiej, wydanie drugie, zmienione i rozszerzone, Lwów 1899). Autora chyba kompetentnego, gdyż - jak podaje karta tytułowa - napisał ją "c. k. oficyał Dyrekcyi policyi we Lwowie".

[18] Klemens Stępniak, współpraca Zbigniew Podgórzec, Słownik tajemnych gwar przestępczych, Wydawnictwo Puls, Londyn 1993. Słownik ten zna 'ściąć się' jedynie w znaczeniu «spostrzec, zaobserwować, zorientować się» (s. 571). Dla 'obciąć / obciąć się' podaje więcej znaczeń (s. 346), w tym przejęte z Wieczorkiewicza «stracić, zaprzepaścić». Natomiast 'obciach' ma wedle autorów znaczenia sprzeczne. Może to być w pierwszym rzędzie «wykrycie czegoś, zauważenie złodzieja podczas popełniania kradzieży», ale także «przygotowanie do kradzieży z włamaniem» albo nawet «pokiereszowanie». W każdym z tych wypadków brak odesłania do jakichkolwiek źródeł, choć w ich wykazie (s. 7-10) znajdują się i takie stosunkowo świeże prace, jak: "M. Charyło Próba analizy słownictwa współczesnej gwary więziennej, Maszynopis pracy magisterskiej napisanej w Zakładzie Metodyki Języka Polskiego UW, Warszawa 1967" czy A. Zacharias Żargon przestępców, Maszynopis pracy magisterskiej napisanej w Katedrze Kryminalistyki Wydziału Prawa UW, Warszawa 1962". A nawet: "H. Michalski, J. Morawski Słownik gwary więziennej, Departament Szkolenia i Wydawnictw MSW, Warszawa 1971". Najwyraźniej w żadnej z tych prac 'obciachu' nie było.

W ramach ciekawostki jeszcze dwa zdania ze wstępu "Od autorów":

"Do niniejszego Słownika weszły nie tylko wyrazy tajemnego języka kryminalistów, znalazła się w nim również leksyka marginesu społecznego, grup uzależnionych od używek, a także rozmaitych środowisk dewiacyjnych. Autorzy starali się uwzględnić jak największą ilość słów ze swoistej gwary prostytutek i homoseksualistów, alkoholików i narkomanów, przemytników i handlarzy narkotykami, włóczęgów i żebraków (s. 5).

[19] Mirosław Pęczak, Obciach uwznioślony, "Polityka", 21 lutego 2009, nr 8, dodatek "Niezbędnik Inteligenta", s. 35. Jako autorytatywne źródło cytuje Pęczaka między innymi Jakub Łobocki (Obciach jako kategoria popkultury, [w:] "Zeszyty Naukowe Towarzystwa Doktorantów UJ. Nauki Humanistyczne", numer specjalny 3 (2/2011) Kierunki badawcze w filozofii II, s. 313).

[20] Słownik języka polskiego, tom XI: Suplement A-Ż, redaktor naczelny Witold Doroszewski, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1969, s. 334. W znaczeniu «kompromitacja, wpadka, nieprzyjemna sprawa».

Nb. wcześniej wydany tom V (Warszawa 1963) odnotowuje przy haśle 'obciąć' również uczniowskie «dać na egzaminie ocenę niedostateczną, ściąć», a przy haśle 'obciąć się' uczniowskie «nie zdać egzaminu, dostać stopień niedostateczny; oblać się, ściąć się» (s. 418-419).

[21] "Zygmunt był blady. - Słuchaj - zaszeptał gwałtownie. - Obciach nie z tej ziemi! [...] - Zygmunt był naprawdę przerażony - wiesz, cośmy narobili? Rozbiliśmy na Poznańskiej własny lokal" (Roman Bratny, Kolumbowie rocznik 20, trzy tomy w jednym woluminie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1984, s. 177). Potem 'obciach' jeszcze trzykrotnie pojawia się w tomie II (s. 430 i 460) i trzykrotnie w tomie III (s. 530, 555 i 649).

[22] Slang UG. Słownik slangu studentów Uniwersytetu Gdańskiego, redaktor naukowy Maciej Widawski, zastępca redaktora naukowego Małgorzata Kowalczyk, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2010, s. 97.

[23] Napisał Adam Mickiewicz w liście do Jana Czeczota z 18 czerwca (wedle starego stylu) 1823 roku. A że kasy nie miał, do Warszawy nie pojechał. Ani wtedy, ani w ogóle nigdy. Jako poeta prowincjonalny w Krakowie też zresztą nie był. List Mickiewicza cytuję za: Korespondencya [Filomatów] 1815-1823, tom V: 1823, wydał Jan Czubek, nakładem Akademii Umiejętności i Towarzystwa dla Popierania Wydawnictw Akademii, Kraków 1913, s. 256.