EBENEZER ROJT

Rafał Ilnicki o rezonującej duszy
albo nowy generator postmodernizmu

"Świetny pomysł Rafała Ilnickiego... Autor wypełnia niepodjęte zadanie teologów i religioznawców z jednej, i filozofów techniki z drugiej strony"; "Autor odnalazł własny sposób traktowania zjawisk religijnych czy parareligijnych" - to głównie te nieskąpe pochwały profesorów Tomasza Polaka i Stanisława Obirka [1] skłoniły mnie do sięgnięcia po książkę Rafała Ilnickiego Bóg cyborgów [2].

Ponieważ uważam, że książka ta to jedna wielka blaga - po części luźny zbiór zdań, które nie wiadomo, co znaczą - przytoczę z niej trzy spore akapity, by oddalić ewentualny zarzut złośliwego czepiania się słówek, wyrywania pojęć z całych zwrotów, zwrotów ze zdań, zdań z kontekstu etc., etc.

Będzie to coś o duszy, komputerach, energiach, programowaniu i nieświadomości, ale tak w ogóle to trudno powiedzieć o czym. Nie miałbym pretensji, gdyby było o Murzynach, nieszczęściu i kazirodztwie. No i oczywiście gdyby wszystkie słowa były na literę C oraz - najważniejsze! - żeby tam było najwyżej sześć linijek! Niestety, Ilnicki to nie Elektrybałt Trurla, więc jest tych linijek znacznie więcej.

Dusza odpowiednio rezonuje i wszystko w najbliższym otoczeniu podporządkowuje się temu rezonansowi, także urządzenia elektroniczne. Powoduje to powstanie sieci relacji łączących użytkownika i jego urządzenia techniczne. Poprzez użytkowanie przekazuje on im część swojej energii, pojmowanej nie tylko jako siła, ale i zdolność jej wykorzystania. Energia na poziomie użytkownika to energia sferyczna, określona przez metafizyczny program funkcjonowania. Dlatego rytmy użytkowania przedmiotów elektronicznych, gadżetów, a przede wszystkim komputera przekazują energię człowieka maszynie. Nie prowadzi to do jej ożywienia ani nadania okultystycznych mocy, ale do transferu energii najbardziej związanej z określonym poziomem działania świadomości, podświadomości lub nadświadomości. Widać to szczególnie, gdy człowiek korzysta z urządzeń osób rozwiniętych duchowo, tj. cyborgów, których dbałość o duszę materializuje się w ich technicznym otoczeniu, mających kontakt z energiami pozwalającymi na pewien stopień realizacji duchowej wirtualności (teorirtualności). Wrażenia osoby stykającej się z urządzeniem skonfigurowanym do duchowego transferu energii w układzie człowiek - maszyna mogą być określane jako świeżość, niechęć lub inne uczucia. Dzieje się tak, gdyż obsługa urządzeń technicznych jest podporządkowana nawykowi i pragnieniu. Elektroniczne obiekty są dyscyplinowane przez naszą podświadomość, ale także świadomość i nadświadomość, choć te trzy poziomy świadomości różnią się stopniem kontroli sprawowanej nad danym urządzeniem technicznym.

Programujemy nieświadomością urządzenia techniczne, co jest prostym transferem energii - urządzenie techniczne, podobnie jak każdy obiekt, reaguje na zmianę częstotliwości jego użytkowania. Wystarczy porównać komputer, na którym wyświetla się pornografię, seriale, fora dyskusyjne, z tym, na którym pracuje się, komunikuje z rodziną czy realizuje się różne formy intymności. Po sposobie użytkowania można bowiem poznać użytkownika i określić dominujące tendencje wykorzystania mediów technicznych na tle ogólnych ukierunkowań cyborga. W tym sensie życie duszy jest skorelowane z życiem technicznym.

Nadświadome programowanie komputera jest podobne do praktyk duchowych i intencjonalności, którą wykazuje się względem Absolutu. Zatem tłumaczenie, że można zawiesić sądy, dokonać negatywnego epoche i przejść w tryb incognito Web-u, są tylko fantazją, bardziej szkodliwą niż świadome sięganie po materialne sposoby wykorzystania mediów elektronicznych. Użytkowanie jest programowaniem. Jeśli nie programujemy nadświadomością, to pozostaje tylko programowanie nieświadomością, które dokonuje się poniżej progu nieświadomości, a wynika bezpośrednio z nawyku (reakcji) i pragnienia (często przybierającego postać żądzy) (Bóg cyborgów, s. 67-68).

Większości czytelników ta próbka powinna chyba wystarczyć. Ktoś bardziej podejrzliwy mógłby jednak pomyśleć, że być może specjalnie wynalazłem jakieś wyjątkowo marne, marginalne, najmniej ważne akapity w całym wielkim dziele Rafała Ilnickiego. Otóż nie. Dowodzi tego choćby fakt, że przeszło sto stron dalej te same zdania autor raz jeszcze wmontował w tekst swojej książki. Widocznie więc bardzo je lubi i jest z nich dumny. Tym razem od rezonującej duszy zaczyna się osobny podrozdział, czyli jest to początek jakiegoś wywodu.
Dusza odpowiednio rezonuje i wszystko w najbliższym otoczeniu podporządkowuje się temu rezonansowi, także urządzenia elektroniczne. Prowadzi to do powstania sieci relacji łączących użytkownika i jego urządzenia techniczne - teowirtualnej sieci połączeń, czyli remediacji transcendencji do jej immanentnych form, nie jako bezpośrednich odniesień, lecz pewnych możliwości, które mogą zostać aktualizowane w duszy cyborga jako urządzeniu duchowej połączenia z Absolutem. Poprzez użytkowanie przekazuje on im część swojej energii, pojmowanej nie tylko jako siła, ale i zdolność jej wykorzystania. Energia na poziomie użytkownika to energia sferyczna, określona przez metafizyczny program funkcjonowania i dzieląca się na antropotechniki duszy cyborga. Dlatego rytmy użytkowania przedmiotów elektronicznych, gadżetów, a przede wszystkim komputera przekazują energię człowieka maszynie i w ten sposób teowirtualność wyrażająca stosunek cyborga do mistyki zostaje zwrócona powszedniości jako jej laboratorium testowemu. Nie prowadzi to do jej ożywienia ani nadania okultystycznych zdolności, ale do transferu energii najbardziej związanej z określonym poziomem działania świadomości, podświadomości lub nadświadomości. Widać to, gdy człowiek korzysta z urządzeń osób rozwiniętych duchowo, które mają kontakt z energiami pozwalającymi im na realizację swej duchowej wirtualności - teowirtualności. Mało prawdopodobna jest wymiana urządzeń duchowych między cyborgami, musi być zachowana autonomia duchowa cyborga w rozumieniu zabezpieczenia jego aparatu duchowego, tj. gwarancji istnienia duszy w aktualnym ciele. Czy przechodniość organów nie spowoduje deterytorializacji duszy? Czy cyborg jest wyposażony w duszę, która stanowi jego integralną część, a nie coś w rodzaju duchowego implantu? Wrażenia osoby stykającej się z urządzeniem nawykłym poprzez organizację do duchowego transferu energii w układzie człowiek - maszyna mogą odnosić się do nowości takiego doświadczenia (nowa postać technopneumatycznego materializmu), niechęci (do podjęcia działania) i całej gamy innych uczuć zaburzających funkcjonowanie duchowego aparatu. Dzieje się tak, ponieważ obsługa urządzeń technicznych jest podporządkowana nawykowi i pragnieniu. Tym samym dyscyplinujemy elektroniczne obiekty naszą podświadomością, ale także świadomością i nadświadomością (choć te trzy poziomy świadomości różnią się poziomem kontroli nad aparatem duchowym). W czasie użytkowania urządzeń są one przez cyborga nieświadomie konfigurowane, to znaczy pozarefeksyjnie adaptowane egzystencjalnie. Ta nieświadomość przechodzi bez pośrednictwa świadomości w nadświadomą kontrolę obiektów technicznych, które są podporządkowane hybrydom techniki i transcendencji życia duchowego cyborga. Dzięki istnieniu duszy cyborg odzyskuje autonomię doświadczania transcendencji, co wiąże się z koniecznością pilnowania własnej duszy, bowiem jej operacyjne usunięcie, przetransferowanie wydaje się możliwe, technologia nie gwarantuje trwałości obwodom duchowym wytworzonym w środowisku teowirtualnym. Cyborg-mistyk programuje nieświadomością urządzenia technicznie, co jest prostym transferem teowirtualnej energii duchowej - urządzenie techniczne, podobnie jak każdy obiekt, reaguje na zmianę częstotliwości jego użytkowania. Nie chodzi tu o historię użycia, lecz dominujące tendencje wykorzystania mediów technicznych. Dostosowuje on je do częstotliwości własnego teowirtualnego rezonansu.

Nadświadome programowanie komputera przypomina praktykę duchową i intencjonalność ukierunkowana na Absolut. Tłumaczenie, że można zawiesić sądy, dokonać negatywnego epoche i przejść w tryb incognito, przybierając postać czystego ducha, jest bardziej szkodliwe niż świadome sięganie po hyliczne sposoby wykorzystania mediów elektronicznych. Jeśli nie programujemy nadświadomością, pozostaje tylko programowanie nieświadomością, które dokonuje się poniżej progu świadomości i wynika z nawyku (reakcji) oraz pragnienia (przybierającego postać żądzy). Podstawowym sposobem obsługi stechnicyzowanej duszy jest więc programowanie, czyli ustawienie jej na realizację określonych celów w środowisku jej działania (Bóg cyborgów, s. 195-196).

W drugim cytacie podkreśliłem dla ułatwienia te (i tylko te) ustępy, które zostały ponownie użyte w identycznym kształcie. Gdyby doliczyć fragmenty zmienione, byłoby tego znacznie więcej.

Zmiany są zazwyczaj drobne: "gdyż" na "ponieważ", "i' na "oraz", "okultystycznych mocy" na "okultystycznych zdolności", "materialne" na "hyliczne" etc. Czasem zaś nieco większe: zamiast "danym urządzeniem technicznym" jest "aparatem duchowym", zamiast "skonfigurowanym" jest "nawykłym poprzez organizację".

Gdy w grę wchodzi zmiana jeszcze większa, autor niekiedy przestaje panować nad tekstem i wychodzą mu dziwolągi już na poziomie gramatyki. Wyrażenie "przypomina praktykę duchową i intencjonalność ukierunkowana (sic!) na Absolut" to być może tylko kwestia banalnej literówki, ale trudno w ten sposób wyjaśnić tajemniczą uwagę o duszy cyborga "jako urządzeniu duchowej połączenia z Absolutem".

Niektóre zmiany zastanawiają. Osobliwy termin "teorirtualność" to być może znów literówka, bo w drugim cytacie jest - po prawdzie tak samo mętna - teowirtualność (ale o teorirtualności jeszcze będzie niżej). Jak jednak wyjaśnić to, że w pierwszym cytacie mówi się o programowaniu nieświadomością, które dokonuje się "poniżej progu nieświadomości", podczas gdy w drugim cytacie dokonuje się ono "poniżej progu świadomości" (oba wyróżnienia moje). Być może jednak w tego typu pisarstwie podobna dowolność nie ma żadnego wpływu na sens czy też brak sensu całości.

Ponieważ na prywatnej stronie internetowej Rafała Ilnickiego znalazłem zachętę "do dyskusji i wymiany refleksji" [3], uznałem, że godziwie będzie skorzystać z tej sposobności. Zresztą już św. Ignacy Loyola radził, by zawsze być bardziej skorym do ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia. "A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie..." [4]. Tedy spytałem.

Z przykrością muszę jednak w tym miejscu oznajmić, że doktor Ilnicki nie zechciał (albo nie potrafił) odpowiedzieć na ani jedno z mych licznych pytań!

Ani na pytanie o to, czym jest ów odpowiedni rezonans duszy, któremu podporządkowują się urządzenia elektroniczne. Ani o to, jak można pojąć energię jako siłę oraz zdolność jej wykorzystania. Ani nawet o to, co znaczy stosunkowo krótkie i nieskomplikowane składniowo zdanie: "Energia na poziomie użytkownika to energia sferyczna, określona przez metafizyczny program funkcjonowania". Było zresztą tych pytań znacznie, znacznie więcej.

Dr Ilnicki nie wyjaśnił mi również, o co chodzi z tym programowaniem nieświadomością poniżej progu nieświadomości i co znaczy termin 'teorirtualność'. Ponieważ zaś przy tej okazji nie wspomniał ani słowem, że gdzieś tu przytrafiła się literówka lub inny błąd druku, muszę przyjąć, że wszystkie te cudactwa są dokładnie takie, jakie wedle autora być powinny [5].

Jeszcze przed słynną prowokacją Alana Sokala [6], Andrew C. Bulhak z australijskiego Uniwersytetu Monasha napisał program pozwalający generować losowo teksty kompletnie bezsensowne i zarazem do złudzenia przypominające prace rozmaitych tuzów postmodernistycznej myśli. "Często z całkiem zabawnym rezultatem" [7]. Nie można więc wykluczyć, że również Bóg cyborgów został sporządzony za pomocą jakiegoś nowego sprytnego programu tego typu.

Pośrednio mogłaby o tym świadczyć tematyka jednego z konwersatoriów doktora Ilnickiego. Nosi ono tytuł "Humanista jako laboratorium - od maszyny do pisania przez humanistykę cyfrową do akademickiego lifehackingu", doktor Ilnicki obiecuje zaś, że te jego zajęcia ukażą słuchaczom

tendencje, które przywracają możliwości twórcze użyciu technologii, bowiem współcześnie za sprawą przemian instytucjonalno-organizacyjnych humanista zostaje postawiony w konieczności już nie tyle niezapośredniczonego tworzenia (spowalnianie procesu myślowego), co produkcji tekstów naukowych (przyspieszenie procesu myślowego), a więc opanowania urządzeń technicznych, które pozwalają mu na tworzenie, które w coraz większym stopniu jest procesem zautomatyzowanym przez użycie oprogramowania, ale i sprzętu [8].
Zautomatyzowana produkcja tekstów naukowych? Tak, stanowczo coś tu jest na rzeczy!

Nie ma się więc co łudzić. Przyspieszenie procesu myślowego wymuszane na humanistach przez przemiany instytucjonalno-organizacyjne na pewno zaowocuje jeszcze wieloma niepojętymi dziełami na miarę Boga cyborgów. Dawniej naturalnie też trzeba było czasem przyspieszyć, by zarobić dodatkowo parę groszy przed pierwszym, ale mam wrażenie, że z chałturami nie obnoszono się aż tak ostentacyjnie.

W każdym razie nie ulega wątpliwości, że dusza Rafała Ilnickiego odpowiednio rezonuje z obecnymi trendami w życiu umysłowym, co wróży mu szybką i piękną karierę.

[1] Pochwały te w całości można znaleźć w pliku PDF umieszczonym na stronie Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dla porządku dodam, że zarówno prof. Tomasz Polak, jak i dr Rafał Ilnicki należą do Zespołu Międzywydziałowej "Pracowni Pytań Granicznych" UAM.

[2] Rafał Ilnicki, Bóg cyborgów. Technika i transcendencja, Wydawnictwo Naukowe Wydziału Nauk Społecznych UAM, Poznań 2011. Książka dostępna jest również w postaci pliku PDF w Repozytorium Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.

[3] Zob. notka "Bóg cyborgów. Technika i transcedencja - książka w całości dostępna online", 27 lutego 2013 (pisownia oryginału; tu zarchiwizowana kopia).

[4] Są to słowa z Założenia wstępnego Ćwiczeń duchownych św. Ignacego. Po łacinie Praesupponendum, w hiszpańskim rękopisie - Prosupuesto. Ponieważ jest to zasada i wielce pożyteczna, i jasno u św. Ignacego wyłożona, zamieszczam ją tu w przypisie całą:

"Aby zarówno dający Ćwiczenia Duchowne, jak i przyjmujący je bardziej pomagali sobie wzajemnie i postępowali [w dobrem], trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc, mógł się ocalić" (Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, przełożył Mieczysław Bednarz S.I., rewizji przekładu dokonał Jan Sieg S.I., [w:] Św. Ignacy Loyola, Pisma wybrane, t. II, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Kraków 1968, s. 105; nb. numeracja części Ćwiczeń duchownych jest stała, wystarczy więc przy cytowaniu pisać CD 22).

Dla koneserów jeszcze raz to samo wedle rękopisu św. Ignacego:

"Para que así el que da los ejercicios espirituales, como el que los rescibe, más se ayuden y se aprovechen, se ha de presuponer que todo buen christiano ha de ser más pronto a salvar la proposición del prójimo que a condenarla; y si no la puede salvar, inquira cómo la entiende, y, si mal la entiende, corríjale con amor; y si no basta, busque todos los medios convenientes para que, bien entendiéndola, se salve" (Ignacio de Loyola, Ejercicios Espirituales, introducción, texto, notas y vocabulario por Cándido de Dalmases, S.I., Editorial Sal Terrae 1985, s. 53).

Kto wolałby coś bardziej świeckiego, niech zapozna się z Zasadą Życzliwości (Principle of Charity) w wersji Donalda Davidsona. Chodzi w niej mniej więcej o to samo: by cudze wypowiedzi interpretować najprzód jako prawdziwe i racjonalne. Zob. Donald Davidson, Inquiries into Truth and Interpretation, Oxford University Press 1991, s. 197: "Charity is forced on us; whether we like it or not, if we want to understand others, we must count them right in most matters". We Wstępie (s. xvii) Davidson podkreśla, że zarówno nazwa, jak i główna idea Zasady Życzliwości pochodzi od Neila Wilsona, odwoływał się zaś do niej przed nim także Willard Van Orman Quine.

[5] Na wszelki wypadek zaznaczę, że ze strony doktora Ilnickiego nie padło również żadne pytanie sprawdzające w rodzaju "Czy zna pan Pytanie o technikę Heideggera?" albo "Ile książek Bruno Latoura pan przeczytał?" Nie mam więc podstaw, by sądzić, że okazałem się niegodny odpowiedzi z powodu zdemaskowania moich braków intelektualnych.

[6] Sokal wysłał do jednego z prestiżowych pism postmodernistycznej humanistyki artykuł będący z premedytacją stekiem nieprawdopodobnych bzdur, czego jednak nikt z redaktorów tego pisma nie zauważył i artykuł opublikowano. Więcej o tej sprawie w napisanej później książce: Alan Sokal, Jean Bricmont, Modne bzdury. O nadużywaniu pojęć z zakresu nauk ścisłych przez postmodernistycznych intelektualistów, przełożył Piotr Amsterdamski, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004.

[7] Zob. Andrew C. Bulhak, On the Simulation of Postmodernism and Mental Debility using Recursive Transition Networks. Jest to raport techniczny 96/264 Wydziału Informatyki, dostępny tutaj i chyba nie bez kozery datowany na 1 kwietnia 1996 r. Na programie Bulhaka został oparty tzw. "The Postmodernism Generator", którego efekty działania można zobaczyć tutaj. Uwaga! Każde odświeżenie strony produkuje nowy, niepowtarzalny tekst. Jeśli więc komuś udało się wygenerować coś szczególnie zabawnego, niechaj zapisze to czym prędzej.

Bulhak podkreśla w swym artykule, że generowanie postmodernistycznych tekstów, to tylko jedno z możliwych zastosowań jego programu. Wystarczy zmienić skrypt, by wygenerować na przykład paranoiczne wywody ulicznego kaznodziei albo broszurkę o tematyce pseudonaukowo-religijnej. Jego program posłużył również do generowania fałszywych (i oczywiście niedorzecznych) testów egzaminacyjnych, rozdawanych potem na zajęciach, by postraszyć studentów.

[8] Wyimek ten pochodzi z "Programu dydaktycznego na rok akademicki 2013/2014" (tu zarchiwizowana kopia) zamieszczonego na stronie Pracowni Pytań Granicznych.

Nb. jest kompromitacją i skandalem, że na stronie uniwersyteckiej przez ponad trzy lata (!) wisi Forum Pracowni Pytań Granicznych (tu zarchiwizowana kopia) składające się wyłącznie z wpisów botów w rodzaju "Tępo naszego życia powoduje że często zapominamy o regularnych wizytach u stomatologa". I nie ma komu tego posprzątać! Choćby w przerwie między zajęciami o humanistyce cyfrowej i filozofii cyberkultury (bo chyba trudno liczyć w tej mierze na uczestników zajęć omawiających dziejową rolę homeopatii; tak, są w programie Pracowni Pytań Granicznych i takie!).