EBENEZER ROJT

Jeśli Boga nie ma. Žižek, Sartre, Dostojewski
wraz z dodaniem pouczających wypisów z Braci Karamazow

W filmie Perwersyjny przewodnik po ideologiach [1], najruchliwszy filozof naszych czasów, Slavoj Žižek, potrącił lekko również o Dostojewskiego i Sartre'a:
Jednym z największych banałów, jakie się dziś powtarza, gdy stajemy wobec aktów przemocy, jest przywoływanie słynnego stwierdzenia z Braci Karamazow Dostojewskiego: "Jeśli nie ma Boga, wtedy wszystko jest dozwolone".

Cóż, po pierwsze, Dostojewski oczywiście nigdy czegoś takiego nie powiedział. Pierwszym, który posłużył się tą frazą jako rzekomo napisaną przez Dostojewskiego, był Jean-Paul Sartre w roku 1943. Ale co ważniejsze, stwierdzenie to jest po prostu fałszywe. Nawet rzut oka na nasze dzisiejsze problemy wystarczy, by się o tym przekonać. Na odwrót: Jeśli jest Bóg, to wszystko jest dozwolone dla tych, którzy nie tylko wierzą w Boga, lecz postrzegają siebie samych jako narzędzia, bezpośrednie narzędzia woli bożej [2].

Žižek, jak zwykle, coś tam słyszał piąte przez dziesiąte, ale jak miałby to spokojnie posprawdzać, skoro wiecznie w rozjazdach. Niemniej, znów nie wytrzymał i musiał się pochwalić kilkoma niepotrzebnymi wiadomościami [3]. I na temat Dostojewskiego, i na temat Sartre'a, który podobno pierwszy coś tam temu Dostojewskiemu dopisał, i nawet znajomością daty, kiedy to się stało.

Ale co ważniejsze, wszystkie te wiadomości są po prostu fałszywe!

Zacznę od końca. W roku 1943 Sartre wydał swoją najgłośniejszą pracę filozoficzną Byt i nicość i to pewnie ją miał na myśli Žižek, gdy podawał akurat tę właśnie datę [4]. Tyle że w Bycie i nicości Dostojewski wymieniony został zaledwie raz i to przelotnie, bez żadnego cytatu.

Mamy nadzieję, że uda nam się w innym miejscu przytoczyć jej dwa przykłady [tj. przykłady nowej psychoanalizy, która "nie wydała jeszcze swojego Freuda"], przy okazji Flauberta i Dostojewskiego [5].
I to już wszystko. W rzeczywistości Sartre cytował Dostojewskiego w swoim wystąpieniu wygłoszonym na konferencji klubu Maintenant w roku 1945 roku, a wydanym w roku następnym pod tytułem Egzystencjalizm jest humanizmem:
Dostojewski napisał : "Gdyby Bóg nie istniał, wszystko byłoby dozwolone" [w oryginale: "Si Dieu n'existait pas, tout serait permis"]. To właśnie jest punktem wyjścia dla egzystencjalistów. W rzeczy samej, wszystko jest dozwolone, jeżeli Bóg nie istnieje, i w konsekwencji człowiek jest osamotniony, gdyż nie znajduje ani w sobie, ani poza sobą punktu oparcia [6].
Czy jednak Žižek ma rację, że Sartre tę myśl Dostojewskiemu zmyślił, bo Dostojewski of course nigdy czegoś takiego nie powiedział? [7].

Istotnie, nie sposób znaleźć u Dostojewskiego zdania, które byłoby absolutnie identyczne ze zdaniem zacytowanym przez Sartre'a. Ale przecież także zdanie wypowiedziane przez Žižka nie jest absolutnie identyczne z tym, co napisał Sartre. Jeśli jednak zgodzimy się - a ja się zgadzam - że zdanie Žižka wystarczająco trafnie oddaje intencje Sartre'a, to wtedy również wypadałoby się zgodzić, że zdanie Sartre'a wystarczająco trafnie oddaje intencje Dostojewskiego.

Žižek szukał wprawdzie w Braciach Karamazow, ale już w Biesach można znaleźć wczesny kiełek tej myśli. Młody Wierchowieński prowadzi tam ze Stawroginem takie oto pogaduszki:

Rozmawialiśmy o ateizmie i oczywiście unicestwiliśmy Pana Boga. Cieszą się chłopcy, piszczą z zachwytu. Szatow nie darmo mówi, że w Rosji, wzniecając bunt, trzeba zacząć od ateizmu. Jest w tym sporo prawdy. Jeden siwy kapitan siedział wciąż w milczeniu, nie rzekł ani słowa, aż wreszcie stanął na środku pokoju i odezwał się głośno do siebie: "Jeżeli Boga nie ma, to cóż ze mnie za kapitan". Rozłożył ręce, wziął czapkę i wyszedł.

- Wypowiedział myśl dość konsekwentną - rzekł Stawrogin i ziewnął po raz trzeci.

- Tak? A ja nie zrozumiałem [8].

Najwidoczniej Žižek też nie zrozumiał, a Braci Karamazow przeczytał bardzo nieuważnie. Twierdzenie, w powieści krążące jako idea Iwana Karamazowa, w najlapidarniejszej postaci brzmi tam: "Jeżeli nie ma nieśmiertelności duszy, to i cnoty nie ma, a zatem wszystko jest dozwolone" ("Нет бессмертия души, так нет и добродетели, значит, всё позволено") [9]. Ponieważ zaś u Dostojewskiego wszyscy uznają za aksjomat, że "w Bogu właśnie nieśmiertelność" (Bracia Karamazow I, s. 167; "В боге и бессмертие"), cały łańcuch wnioskowań przedstawia się tak: Jeśli nie ma Boga, to nie ma nieśmiertelności duszy. Jeśli nie ma nieśmiertelności duszy, to i cnoty nie ma. A jeśli cnoty nie ma, to wszystko jest dozwolone. Zatem: Jeśli nie ma Boga, to wszystko jest dozwolone.

Ale nie trzeba nawet uciekać się do takich logicznych rekonstrukcji. Oto Dymitr (Mitia) Karamazow w innym miejscu streszcza ideę Iwana następująco:

Tak, bez Boga i bez życia przyszłego? Więc wypadałoby, że teraz wszystko wolno, że wszystko można robić? (Bracia Karamazow II, s. 304; "Без бога-то и без будущей жизни? Ведь это, стало быть, теперь всё позволено, всё можно делать?"; kursywa w obu cytatach moja).
W tym wariancie główną winą Sartre'a byłoby pominięcie znaku opuszczeń (a przypominam, że Sartre pierwotnie swą wypowiedź wygłaszał, opublikowano ją zaś według stenogramu). Przede wszystkim jednak w samej powieści wystarczająco obficie się na ten temat rozprawia (co dokumentuję w WYPISACH), by można było mieć pewność, że formuła "Jeśli Boga nie ma, to wszystko jest dozwolone", odpowiada dokładnie intencjom Dostojewskiego. Negować to może jedynie zapamiętały paradoksalista cierpiący akurat na brak świeżych paradoksów [10].

Również tylko zapamiętały paradoksalista może mówić, że formuła ta jest simply fałszywa. Owszem, nie ma takiego uczynku, na jaki nie mógłby się poważyć człowiek opętany jakąś ideą, także ideą religijną. Nie znaczy to jednak nigdy, że "wszystko jest dozwolone". Nawet jeśli wyobrazimy sobie, że wszystko jest dozwolone, by osiągnąć pewien zbożny cel, to przecież już samego tego celu za żadne skarby podważać nie wolno [11]. Nadto natury makiaweliczne akurat religię traktują na ogół z udawaną powagą, gdyż są to duchy nowoczesne i wyzbyte przesądów. Gdzieżby je tam Bóg męczył albo inne "przeklęte problemy"!

Do większości łajdactw nie potrzeba zresztą żadnej wielkiej idei - Boga, Historii, Narodu etc. - wystarczą w zupełności idejki małe, w rodzaju kolejnego wyzwolenia-kogoś-tam albo czegoś-tam-zmodernizowania, i właśnie takie idejki w działaniu będą zapewne pojawiać się coraz częściej. Niestety, istnienie dokuczliwych pcheł nie wyklucza dalszego istnienia lwa, który krąży szukając kogo by pożreć. Ale rozdokazywany paradoksalista to zawsze o jednego smutnego rewolucjonistę mniej. Z tego też względu postawa Žižka zasługuje w sumie na pewną dozę sympatii.

Zwłaszcza gdy jego paradoksy to dobry pretekst, by przypomnieć sobie Dostojewskiego.


___________________


WYPISY Z BRACI KARAMAZOW

Na początek "anegdotka", którą opowiada o Iwanie Karamazowie (w jego obecności) Piotr Aleksandrowicz Miusow, człowiek "wykształcony, gładki, w całym tego słowa znaczeniu Europejczyk":

Dopiero jakie pięć dni temu w pewnym tutejszym towarzystwie, składającym się przeważnie z pań, Iwan Fiodorowicz [Karamazow] w toku dyskusji oznajmił uroczyście, że nie ma stanowczo na całym świecie nic takiego, co by zniewalało ludzi do kochania bliźnich, że w ogóle nie ma takiego prawa natury, żeby człowiek kochał ludzkość, i że jeżeli jest i była dotychczas jaka miłość na ziemi, to nie wskutek prawa natury, lecz jedynie dzięki temu, że ludzie wierzyli w nieśmiertelność duszy. Iwan Fiodorowicz dodał przy tym, że na tym właśnie polega całe prawo natury, dość więc pozbawić ludzkość wiary w nieśmiertelność duszy, aby natychmiast wygasła miłość, a nawet więcej - wszelka siła żywotna, przedłużająca życie na świecie. To nie wszystko: wówczas nic już nie będzie niemoralne, wszystko będzie dozwolone, nawet ludożerstwo. I nie poprzestając na tym, Iwan Fiodorowicz orzekł na zakończenie, że dla wszystkich poszczególnych ludzi, takich jak my na przykład, którzy nie wierzą ani w Boga, ani w nieśmiertelność duszy, prawo moralne przyrody powinno się natychmiast stać przeciwieństwem poprzedniego prawa religijnego, że zatem egoizm posunięty do zbrodni powinien być nie tylko dozwolony człowiekowi, ale i uznany za niezbędne, najrozsądniejsze i omal nie najszlachetniejsze wyjście w jego sytuacji. Z takiego paradoksu możecie panowie wnosić o wszystkim, co raczył i co zamierza jeszcze głosić nasz sympatyczny ekscentryk i paradoksalista, Iwan Fiodorowicz (Bracia Karamazow I, s. 89; księga II, rozdział VI - tę przybliżoną lokalizację podaję dla tych, którzy chcieliby sięgnąć po inne wydanie).

Nieco później Rakitin, cyniczny przyjaciel Aloszy Karamazowa, tak streszcza myśl Iwana:
A to wam dopiero Iwan zagadkę dał! - zawołał z jawną złośliwością Rakitin. [...] Słyszałeś jego idiotyczną teorię: "Jeżeli nie ma nieśmiertelności duszy, to i cnoty nie ma, a zatem wszystko jest dozwolone". [...] Cała ta jego teoria to podłość! Ludzkość znajduje sama w sobie dość mocy, aby żyć w cnocie, nawet bez wiary w nieśmiertelność duszy! W ukochaniu wolności, równości i powszechnego braterstwa znajdzie... (Bracia Karamazow I, s. 104; księga II, rozdział VII).

W rozmowie z Aloszą, tuż po przeczytaniu opowieści o wielkim inkwizytorze, Iwan podtrzymuje swoją teorię:
- Niby, że "wszystko dozwolone"? Wszystko dozwolone, czy tak, tak?

Iwan zasępił się i nagle zbladł jakoś dziwnie.

- A, łapiesz mnie za wczorajsze słówko, które tak uraziło Miusowa i z którym Dymitr tak naiwnie wyskoczył powtarzając je? - uśmiechnął się z grymasem. - Tak, owszem, "wszystko dozwolone", skoro słowo się rzekło. Nie wypieram się (Bracia Karamazow I, s. 318-319; księga V, rozdział V).


Natomiast już po zamordowaniu starego Karamazowa Dymitr Karamazow relacjonuje Aloszy swoją rozmowę z Rakitinem:
- Dlaczego miałbyś przepaść? Coś ty teraz mówił? - przerwał mu Alosza.

- Dlaczego przepadłem! W gruncie rzeczy... jeśli się zastanowić - Boga mi szkoda, ot dlaczego!

- Jak to Boga szkoda?

- Wyobraź sobie tylko: to jest w nerwach, w głowie, są tam w mózgu te nerwy... (niech to diabli wezmą!) są tam takie ogonki, te nerwy mają ogonki, no i jak tylko one zadrgają na przykład, widzisz, spojrzę na coś, ot tak, i te ogonki drgają, a jak drgają, to ukazuje się obraz, ale nie zaraz, a po jakimś ułamku sekundy, ten moment mija i następuje taka chwila, lecz obraz, to znaczy przedmiot albo zdarzenie, no, tam, do diabła! - otóż dlaczego przedtem oglądam, a potem myślę... dlatego że ogonek, a wcale nie dlatego, że mam duszę, ani dlatego że jestem stworzony na czyjś obraz i podobieństwo, wszystko to głupstwa. To wszystko, bracie, Michał mi wczoraj wytłumaczył, jakby mnie zimną wodą oblał. Wspaniała to nauka, Alosza. Nowy człowiek powstanie, tak to rozumiem... A jednak szkoda mi Boga!

- I to dobrze - powiedział Alosza.

- Że Boga szkoda? Chemia, bracie, chemia! Trudna rada, wasza wielebność, trzeba się trochę posunąć, bo chemia idzie. A Rakitin nie lubi Boga, ach, jak nie lubi! To największa bolączka ich wszystkich! Ale ukrywają. Kłamią. Udają. "Cóż, będziesz to propagował w twoim dziale krytyki?" - pytam. "No, tak otwarcie nie pozwolą" - mówi. Śmieje się. "A co w takim razie, pytam się, z człowiekiem? Tak, bez Boga i bez życia przyszłego? Więc wypadałoby, że teraz wszystko wolno, że wszystko można robić?" "A tyś o tym nie wiedział?" - mówi. Śmieje się. "Mądremu człowiekowi wszystko wolno, mądry człowiek wie, gdzie raki zimują, a ty zabiłeś, wsypałeś się i gnijesz w więzieniu!" Tak do mnie mówi. Istna świnia. Dawniej to takich za drzwi wyrzucałem, a teraz słucham. Dużo przecie też i mądrych rzeczy mówi. I mądrze pisze. Tydzień temu zaczął mi czytać artykuł, nawet trzy zdania z niego przepisałem, poczekaj, to tutaj.

Mitia pospiesznie wyciągnął z kieszeni kamizelki papierek i przeczytał:

- "Żeby rozstrzygnąć to pytanie, trzeba przede wszystkim swoją osobowość przeciwstawić własnej rzeczywistości". Rozumiesz czy nie?

- Nie, nie rozumiem - powiedział Alosza.

Słuchał z zaciekawieniem i przyglądał się Miti.

- Ja także nie rozumiem. Niewyraźnie jakoś, niezrozumiale, ale mądrze. "Wszyscy, mówi, teraz tak piszą, bo to już takie środowisko..." Środowiska się boją (Bracia Karamazow II, s. 303-304; księga XI, rozdział IV).


A tak w chwilę później w tej samej rozmowie Dymitr ujmuje problem Iwana:
Iwan to nie Rakitin, on piastuje w sobie swoją ideę. Iwan to sfinks i milczy, wciąż milczy. A mnie męczy Bóg. Tylko to mnie męczy. A co, jeżeli Go nie ma? Co, jeżeli Rakitin ma rację, że to wymyślona idea ludzkości? Jeżeli Go nie ma, to w takim razie człowiek jest panem ziemi, wszechstworzenia. Wspaniale! Tylko jak on będzie cnotliwy bez Boga? To pytanie! Wciąż tylko o tym myślę. Bo kogóż będzie kochał właśnie człowiek? Komu będzie wdzięczny, komu zaśpiewa hymn? Rakitin śmieje się. Rakitin powiada, że można kochać ludzkość i bez Boga. No, tylko ten smarkacz może tak twierdzić, ja nie mogę tego zrozumieć. Łatwo jest żyć Rakitinowi: "Ty lepiej, powiada dzisiaj do mnie, staraj się o rozszerzenie obywatelskich praw człowieka albo choćby o to, aby cena wołowiny nie wzrosła; na tej drodze prościej i lepiej okażesz miłość człowieczeństwa niż filozofowaniem". Ja mu na to: "A ty, powiadam, bez Boga, sam podbijesz cenę wołowiny, jeśli nadarzy się okazja, i będziesz za każdą kopiejkę rubla zarabiać". Rozgniewał się. Bo i czym jest moralność? Odpowiedz mi, Aleksy. Ja mam taką moralność, a Chińczyk taką - czyli że to rzecz względna. Może nie? Może nie względna?

Zdradliwe pytanie! Nie będziesz się śmiał, jeśli ci powiem, że dwie noce przez to nie spałem? Dziwię się tylko, jak to ludziska tam żyją i wcale o tym nie myślą. Marność! Nie wierzą w Boga! Iwan ma ideę. Nie w moich wymiarach. Iwan milczy. Myślę, że jest masonem. Pytałem go - milczy. Chciałem u jego źródła wody się napić - milczy. Raz tylko powiedział słówko.

- Co powiedział? - podjął skwapliwie Alosza.

- Powiadam mu: "A zatem wszystko jest dozwolone, jeżeli tak?" A on się zasępił: "Fiodor Pawłowicz, powiada, nasz papa, był prosięciem, ale myślał prawidłowo". Tak mi odpowiedział. To wszystko. To przyzwoiciej niż Rakitin (Bracia Karamazow II, s. 308; księga XI, rozdział IV).


A tu myśl Iwana w wykładni służącego Smierdiakowa, który wcześniej opowiedział Iwanowi, jak zabił jego ojca.
- Była taka dawniej myśl, że z tymi pieniędzmi rozpocznę nowe życie w Moskwie albo lepiej za granicą, takie marzenie było, a najbardziej dlatego, że "wszystko jest dozwolone". To pan mnie tak nauczył, bo i wiele mi pan wtedy tego naopowiadał: bo i jak Boga Wszechmocnego nie ma, to nie ma i żadnej cnoty, i w takim razie całkiem jest niepotrzebna. Prawdę pan mówił. Tak sobie to wyłożyłem.

- Swoim rozumem doszedłeś? - uśmiechnął się Iwan z grymasem.

- Pod pańskim kierownictwem (Bracia Karamazow II, s. 352; księga XX, rozdział VIII).


Tu zaś na koniec tak mówi o tym diabeł, który zwiduje się Iwanowi Karamazowowi (czy też może on sam mówi do siebie):
"Skoro tylko [cudzysłów, bo diabeł przypomina Iwanowi jego własne słowa] ludzkość wyrzeknie się Boga (a ja wierzę, że ten okres nastąpi, podobnie jak następują po sobie okresy geologiczne), to sam przez się, bez ludożerstwa, runie cały dawny światopogląd, a przede wszystkim cała dawna moralność, i przyjdzie wszystko nowe. Ludzie zespolą się, aby czerpać z życia wszystko, co ono dać może, ale zespolą się jedynie gwoli szczęścia i radości, i to tylko w tym życiu. Człowiek uniesie się poczuciem boskiej tytanicznej dumy i zjawi się człowiek-bóg. Nieustannie, każdej godziny zwyciężając bezgranicznie przyrodę swoją wolą i nauką, człowiek ów każdej chwili będzie odczuwał rozkosz tak wzniosłą, że zastąpi mu ona wszystkie dawne obietnice rozkoszy niebieskich. Każdy się dowie, że jest śmiertelny bez zmartwychwstania, i przyjmie śmierć dumnie i spokojnie, jak Bóg. Z dumy zrozumie, że nie ma co sarkać na to, że życie jest jednym mgnieniem, i pokocha bliźniego swego nie myśląc o nagrodzie. Miłość zaspokoi tylko mgnienie życia, ale już sama świadomość jej ulotności wzmocni jej płomień o tyle, o ile poprzednio rozpływał się on w obietnicach miłości pozagrobowej i nieskończonej..." no i tam dalej, i tam dalej w tym guście. Uroczo!

Iwan siedział, zasłaniając uszy rękoma i patrząc w ziemię, ale zaczął drżeć na całym ciele. Gość mówił dalej:

- Pytanie teraz polega na tym, myślał mój młody filozof [tj. Iwan Karamazow, diabeł opowiada Iwanowi o nim samym w trzeciej osobie], czy możliwe, aby taki okres kiedyś nastąpił czy nie? Jeśli nastąpi, to wszystko jest rozstrzygnięte, i ludzkość urządzi się ostatecznie. Ale ponieważ ze względu na zatwardziałą głupotę ludzką nie nastąpi to jeszcze chyba i za tysiąc lat, to każdy, kto uświadamia sobie już teraz prawdę, ma prawo urządzić się, jak mu się tylko podoba, na nowych podstawach. W tym sensie "wszystko jest dozwolone". Mało tego: jeśli ten okres nawet nigdy nie nastąpi, to ponieważ Boga i nieśmiertelności i tak nie ma, więc nowy człowiek ma prawo stać się człowiekiem-bogiem, choćby nawet był sam na całym świecie, i oczywiście jako taki z lekkim sercem przeskoczyć wszystkie moralne przeszkody dawnego niewolnika, jeśli to tylko okaże się potrzebne. Dla Boga nie ma praw! Gdzie Bóg stanie, tam już miejsce boże! Gdzie ja stanę, tam już od razu będzie pierwsze miejsce... "wszystko jest dozwolone", i basta! (Bracia Karamazow II, s. 373-374; księga XI, rozdział IX).

[1] Perwersyjny przewodnik po ideologiach (The Pervert's Guide to Ideology), 2012, reżyseria Sophie Fiennes, scenariusz Slavoj Žižek.

[2] Scena w okolicach 89-90 minuty. Kursywa moja, ale wyróżnia to, co zaakcentował sam mówca. Ponieważ przekładam swobodnie, podaję również spisany z ust Žižka oryginał:

"One of the great platitudes which are popular today when we are confronted with acts of violence is to refer to Fyodor Dostoyevsky's famous statement from The Brothers Karamazov: «If there is no God, then everything is permitted».

Well, the first problem with this statement is that Dostoyevsky, of course, never made it. The first one who used this phrase as allegedly made by Dostoyevsky was Jean-Paul Sartre in '43. But the main point is that this statement is simply wrong. Even a brief look at our predicament today clearly tells us this. It is precisely: if there is God, that everything is permitted to those who not only believe in God but who perceive themselves as instruments, direct instruments of the divine will".

[3] Więcej o tej Žižkowej manierze w OSOBACH: "Slavoj Žižek o Puszkinie, Hašku i Heglu albo potęga fantazji" i "Slavoj Žižek o świętym Augustynie, Chestertonie i znowu o Heglu albo «powiedzmy, że próbowałem być zabawny»".

Nb. o takich jak on już pół wieku temu pisał Stanisław Lem:

"Jak wiadomo, uczeni dzielą się dziś na stacjonarnych i jeżdżących. Stacjonarni po staremu prowadzą różne badania, jeżdżący zaś uczestniczą we wszechmożliwych konferencjach i kongresach międzynarodowych. [...] Uczony taki fachową literaturę studiuje w autobusach linii lotniczych, w poczekalniach, w samolotach i w hotelowych barach" (Stanisław Lem, Ze wspomnień Ijona Tichego. Kongres futurologiczny, [w:] Idem, Bezsenność, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1971, s. 6-7).

Ale czytanie w barze Sartre'a na przeplotkę z Dostojewskim to jednak nie jest dobry pomysł.

[4] Žižek pisze o tym explicite w artykule "If there is a God, then anything is permitted" (ABC Religion and Ethics, 17 kwietnia 2012): "Although the statement «If there is no God, everything is permitted» is widely attributed to Dostoyevsky's The Brothers Karamazov (Sartre was the first to do so in his Being and Nothingness), he simply never said it". Skąd Žižek wziął tę rewelację, trudno ustalić. W każdym razie w roku 2006, gdy wydawał książkę How to Read Lacan, jeszcze o tym nie wiedział, bo bez komentarza cytuje tam Lacana cytującego tę właśnie frazę jako słowa starego Karamazowa, co akurat jest strzałem najgorszym z możliwych, ale u Lacana Žižek tego nie kwestionuje:

"Jak wiecie, syn starego Karamazowa Iwan prowadzi swego ojca tymi zuchwałymi drogami, którymi kroczy myśl wykształconego człowieka. Mówi on przede wszystkim, że «jeśli Boga nie ma...». «Jeśli Boga nie ma - powiada ojciec - wówczas wszystko jest dozwolone». To oczywiście dość naiwne ujęcie, my analitycy wiemy doskonale, że jeśli Boga nie ma, wtedy nic już nie jest dozwolone. Neurotycy dowodzą nam tego każdego dnia" (Slavoj Žižek, Lacan. Przewodnik Krytyki Politycznej, przełożył Julian Kutyła, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010, s. 122-123). Dalej cytuję jako Lacan.

Ponieważ tłumacz przełożył Lacana z francuskiego, a Žižek w swej książce wykorzystał przekład angielski, podaję to samo z oryginału, by było jasne, co zacytował Žižek:

"As you know, the father Karamazov's son Ivan leads the latter into those audacious avenues taken by the thought of the cultivated man, and in particular, he says, if God doesn't exist... - If God doesn't exist, the father says, then everything is permitted. Quite evidently, a naive notion, for we analysts know full well that if God doesn't exist, then nothing at all is permitted any longer. Neurotics prove that to us every day" (Slavoj Žižek, How to Read Lacan, W. W. Norton & Company, Nowy Jork - Londyn 2007, s. 91; kursywa za oryginałem).

W sprawie fałszywości zdania "Jeśli Boga nie ma, wówczas wszystko jest dozwolone" oraz doskonale znanej wszystkim analitykom prawdziwości zdania "Jeśli Boga nie ma, wtedy nic już nie jest dozwolone" zob. niżej przypis 11.

[5] Jean-Paul Sartre, Byt i nicość. Zarys ontologii fenomenologicznej, przełożyli Jan Kiełbasa, Piotr Mróz, Rafał Abramciów, Remigiusz Ryziński i Paulina Małochleb, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2007, s. 705. Zob. też Jean-Paul Sartre, L'être et le néant. Essai d'ontologie phénoménologique, Gallimard, Paryż 1943, s. 663: "Nous espérons pouvoir tenter d'en donner ailleurs deux exemples, à propos de Flaubert et de Dostoïevsky". Jest to chyba najsłynniejsza książka filozoficzna Sartre'a; miał ją na swoim nocnym stoliku w sypialni nawet Koleś (The Dude) z filmu Big Lebowski. Nb. Leszek Kołakowski stwierdził kiedyś, że Byt i nicość to "prawdopodobnie najbardziej pojemny tytuł, jaki kiedykolwiek wymyślono". Zob. Leszek Kołakowski, Jeśli Boga nie ma... O Bogu, Diable, Grzechu i innych zmartwieniach tak zwanej filozofii religii, przekład autoryzowany Tadeusza Baszniaka i Macieja Panufnika, Wydawnictwo Znak, Kraków 1988, s. 5. Dalej cytuję jako Kołakowski.

[6] Jean Paul Sartre, Egzystencjalizm jest humanizmem, przełożył Janusz Krajewski, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 1998, s. 38.

[7] Pomijam osobną i - jak zawsze - dyskusyjną kwestię, w jakiej mierze idea włożona w usta powieściowej postaci odpowiada poglądom samego autora. Žižkowi też przecież nie o to chodzi. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że Dostojewski uważał rozumowanie Iwana Karamazowa za poprawne i jak najbardziej możliwe do przyjęcia przez realnych ludzi.

[8] Fiodor Dostojewski, Biesy. Powieść w trzech częściach, przełożyli Tadeusz Zagórski i Zbigniew Podgórzec, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1977, s. 222.

[9] Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow. Powieść w czterech częściach z epilogiem, tom I-II, przełożył Aleksander Wat, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978, s. 104. Dalej cytuję jako Bracia Karamazow z dodaniem numeru tomu. Oryginał rosyjski za wydaniem internetowym znajdującym się tutaj.

[10] Nikt nigdy nie czynił Sartre'owi zarzutu, że sfałszował myśl Dostojewskiego przytaczając ją w tej formie (co innego wnioski, jakie z niej wyciągał). Podobnie nikt nie czynił zarzutu na przykład Kołakowskiemu, że pisał w tej sprawie tak:

"Będę starał się argumentować za następującą, quasi-kartezjańską tezą: sławne powiedzenie Dostojewskiego: «Jeżeli nie ma Boga, to wszystko wolno» zachowuje ważność nie tylko jako reguła moralna (tę kwestię rozważę nieco dalej), ale także jako zasada epistemologiczna. Znaczy to, że tylko przy założeniu absolutnego Umysłu prawomocne jest używanie pojęcia "prawda" i przekonanie, że "prawda" może być zasadnie orzekana o naszej wiedzy" (Kołakowski, s. 84).

[11] Podstawa tego paradoksu kruchutka. Na filmie słowa Žižka zostały wprawdzie zilustrowane demonicznym Osamą bin Ladenem oraz walącymi się wieżami WTC, ale to tylko perswazyjna proteza. Akurat Osama z pewnością nie był człowiekiem, który kierował się zasadą, że "wszystko jest dozwolone", a w jego odezwach, ze słynnymi fatwami włącznie, nietrudno znaleźć surowe i bezwarunkowe nakazy. Na przykład nakaz głoszący, że zabijanie Amerykanów oraz ich sojuszników, gdzie to tylko możliwe - zarówno cywilów, jak i żołnierzy - jest indywidualnym obowiązkiem każdego muzułmanina (zob. Bernard Lewis, Faith and Power. Religion and Politics in the Middle East, Oxford University Press, Nowy Jork 2010, rozdział "License to Kill. Osama bin Ladin's Declaration of Jihad", drukowany wcześniej w listopadowo-grudniowym numerze "Foreign Affairs" z 1998 roku (a więc wtedy, gdy wieże WTC jeszcze stały), i poświęcony analizie obu fatw bin Ladena).

Natomiast jeszcze bardziej paradoksalna odwrotność frazy Dostojewskiego, ta rzekomo znana wszystkim analitykom prawda, iż "jeśli Boga nie ma, wtedy nic już nie jest dozwolone" (zob. wyżej przypis 4), jest według Žižka obecnie potwierdzana... "rozszerzającym się zakazem palenia" (Lacan, s. 136).