Nie można wyjść z podziwu - pisał w 1904 roku Stefan Zaleski - że ogół nasz tak mało zajmuje się szkołami, jak gdyby one nie odgrywały żadnej roli w życiu duchowem narodu. Tysiące ojców posyła dzieci do szkół publicznych, a żaden z nich z pewnością nie ma najmniejszego wyobrażenia o systemie dzisiejszego szkolnictwa. To samo można powiedzieć o literatach, publicystach, posłach sejmowych i wogóle o całej naszej inteligencyi, interesującej się sprawami publicznemi. Wychowanie młodego pokolenia, które gdzieindziej jest przedmiotem szczególnej uwagi i troski wszystkich myślących obywateli, schodzi u nas do rzędu tych spraw, któremi się zajmuje tylko ten, kto musi. Tej właśnie obojętności społeczeństwa na sprawy tak doniosłego dla kraju znaczenia przypisać trzeba w znacznej części śmiałość zapędów wstecznych rządzącego stronnictwa, a w następstwie tychże i całą nędzę naszych szkół ludowych a nawet i średnich [1].Zaleski pisał o szkolnictwie w Galicji, więc przez rządzące stronnictwo z wstecznymi zapędami rozumiał galicyjskich konserwatystów, nazywanych potocznie stańczykami (kończyliście szkoły, więc na pewno wiecie, kto to). Natomiast jeśli idzie o stosunek ogółu do oświaty, to chyba trochę przesadził, bo przecież na oświacie (jak na medycynie) znają się u nas wszyscy i tak zresztą trwa to aż do dnia dzisiejszego.
Książka Zaleskiego, Ciemnota Galicyi w świetle cyfr i faktów, już samym tytułem nawiązywała do słynnej Nędzy Galicji w cyfrach Stanisława Szczepanowskiego [2] (kończyliście szkoły, więc wiecie... etc.), toteż potraktowano ją jako poważne źródło danych, a przy okazji także jako źródło kompromitujących cytatów, dobitnie ukazujących wsteczność "zapędów wstecznych rządzącego stronnictwa". Jak choćby ten oto cytat, w którym Zaleski przytaczał rady jednego z przywódców stańczyków, Pawła Popiela:
Jeszcze lepiej i szczerzej odsłonił dążności stańczyków jeden z głównych filarów tego stronnictwa, Paweł Popiel, który w nrze 75 "Czasu" z r. 1889 takie społeczeństwu podawał rady:Wyimki z mniemanych rad Popiela szybko trafiły na łamy socjalistycznych gazet [3], ale do szerokiego obiegu weszły dopiero po latach, gdy przypomniał je Aleksander Świętochowski w drugim tomie Historii chłopów polskich (1928). Wprawdzie bez wskazania, skąd to wziął, ale za to z publicystyczną brawurą:
Nikt nie ma prawa zmuszać lud do oświaty. Przymus szkolny, to potworność! Nauka nie powinna być bezpłatną i obowiązkową. Oświata, która ustawami zmusza człowieka do kształcenia się, prowadzi do socyalizmu. Szkoła powinna być wyznaniowa i ograniczona w nauce. Nauki przyrodnicze i literatura podkopują spokój ludzkości i wydzierają łaskę Boga i żywot wieczny. Nauczyciel duchowny lepszy będzie, niż świecki. W seminaryach nauczycielskich powinni kandydatów mniej uczyć. Kandydat z miernem uzdolnieniem, będzie najlepszym nauczycielem i t. d. (Ciemnota, s. 51; w oryginale nazwisko Popiela drukiem rozstrzelonym).
Tym samem głosem puhaczów średniowiecza zabrzmiał słynny furjat wstecznictwa Paweł Popiel: "Przymus szkolny to potworność. Ustawa, która ustawowo zmusza człowieka do kształcenia się, prowadzi do socjalizmu. Szkoła powinna być wyznaniowa i ograniczona w nauce. Nauki przyrodnicze i literatura podkopują spokój ludzkości, wydzierają łaskę Boga i żywot wieczny. Nauczyciel duchowny lepszy będzie, niż świecki. W seminarjach nauczycielskich powinni kandydatów mniej uczyć. Kandydat z miernem uzdolnieniem będzie najlepszym nauczycielem" [4].Za Świętochowskim rzecz o Popielu powtórzył Jan Stanisław Bystroń w swojej Kulturze ludowej (1936):
Podobnie przemawiał wódz konserwatystów, Paweł Popiel: "Przymus szkolny to potworność. Ustawa, która ustawowo zmusza człowieka do kształcenia się, prowadzi do socjalizmu. Szkoła powinna być wyznaniowa i ograniczona w nauce. Nauki przyrodnicze i literatura podkopują spokój ludności, wydzierają łaskę Boga i żywot wieczny. Nauczyciel duchowny lepszy będzie, niż świecki" [5].W rok później zaś o nieprzytomnym proteście Popiela wspomniała Maria Dąbrowska:
Sprawa przymusu szkolnego wywoływała protesty wręcz nieprzytomne. "Dzieje się gwałt prawom rodzicielskim - wołał z jej powodu Paweł Popiel. - Przymus szkolny to potworność. Ustawa, która zmusza człowieka do kształcenia się, prowadzi do socjalizmu. Szkoła powinna być wyznaniowa i ograniczona w nauce. Nauki przyrodnicze i literatura podkopują spokój ludności, wydzierają łaskę Boga i żywot wieczny. W seminarjach nauczycielskich powinni kandydatów mniej uczyć. Kandydat z miernem uzdolnieniem będzie najlepszym nauczycielem" i t. p. [6].Trzy takie nazwiska - Świętochowskiego, Bystronia i Dąbrowskiej - wystarczyły, by odtąd Paweł Popiel pozostał w pamięci jako arcywstecznik, a w zasadzie - jako ponury idiota.
Wyciągano potem z lubością tego nieszczęsnego Popiela w czasach PRL-u. Przede wszystkim w propagandowej makulaturze, co czasem dawało efekt niezamierzenie groteskowy. Jak na przykład wtedy, gdy słowa "Szkoła powinna być wyznaniowa i ograniczona w nauce" cytował z oburzeniem szef cenzury, a więc instytucji, która bez porównania skuteczniej niż galicyjscy konserwatyści stała na straży obowiązującego wyznania i dbała, by wszelkie nauczanie ograniczało się wyłącznie do treści prawomyślnych [7].
Tyle że teraz już prawie nikt nie sięgał do Ciemnoty Galicyi Zaleskiego [8], ale zadowalano się cytowaniem Popiela za Świętochowskim lub Dąbrowską (co dziś łatwo poznać, bo są tam pewne drobne różnice stylistyczne [9]). Czasem też dokładano do takiego cytatu z trzeciej ręki jakieś dodatkowe bałamuctwa - że na przykład Popiel powiedział to wszystko na sesji sejmowej w roku 1887. I robiono tak nie tylko w pospiesznej publicystyce, lecz również w poważnych pracach naukowych [10].
Tym bardziej więc nie zaprzątano sobie głowy, by sprawdzić, co naprawdę znajduje się w owym artykule Pawła Popiela z 75 numeru "Czasu" z roku 1889, który tak smakowicie cytował Stefan Zaleski w Ciemnocie Galicyi w roku 1904. Tedy czekał sobie ten drobiazg cierpliwie przez 115 lat na Ebenezera Rojta. Aż w końcu się doczekał...
Otóż w artykule z 75 numeru "Czasu" z roku 1889 nie ma - jak już się pewnie domyślacie - ani jednego z tych zdań, które Zaleski przypisał Popielowi [11]. Podkreślam: ani jednego! Rzekome cytaty Zaleskiego można w najlepszym razie potraktować jako próbę streszczenia "własnymi słowami" wypowiedzi Popiela rozciągających się w oryginale na całe akapity. Przy tym próbę złośliwą, nieledwie pamfletową, więc zarazem sens tych wypowiedzi tendencyjnie wykrzywiającą i wyolbrzymiającą ich konserwatywną szkaradę.
Jak bardzo Zaleski wykrzywił myśl Popiela, o to można by się spierać długo. Ale ja tu nie piszę apologii stańczyków. Zwracam jedynie uwagę na tę elementarną sprawę, że nawet najpaskudniejszy konserwatysta ma prawo do uczciwego i porządnego cytatu. Także wtedy, gdy cel takiego wykrzywienia cudzej myśli zdaje się komuś szlachetny [12].
Zwłaszcza że w tym samym artykule Popiel pisał między innymi tak:
Czy zatem nie należy dbać o wychowanie początkowe, czy mamy je uważać jako złe albo obojętne? Bynajmniej, jakkolwiek długo w Europie społeczeństwo nie trudniło się nauczaniem początkowem i długo zostawione było zachodom i gorliwości rodziców, to twierdzę, iż w obecnym stanie kultury, a szczególniej w obecnym ustroju politycznym, wkładającym tak ciężkie obowiązki na obywatela, jeżeli społeczeństwo nie ma prawa nakładać obowiązku nauki, ma obowiązek zrobić dostępną naukę początkową - i ojciec rodziny płacący podatki, słusznie żądać może nauki początkowej dla dziecka. Czem zaś ma być ta nauka? nie trudno wnieść z tego, co się powiedziało wyżej. Dziś otwarta droga każdemu, do każdego stanowiska. Kto ma siły i wolę niech bieży, a dank otrzyma. Jeżeli społeczeństwo otwiera mu szranki, winno także uzbroić go do biegu, to jest dać tę naukę, która wystarcza zdolności i woli, aby dobić się każdego stanowiska.Tego jednak nikt nigdy nie zacytował. Bo i jak tu potem oskarżać o wstecznictwo kogoś, kto zaleca, aby brać przykład z Żydów [14].
[...]
Sławny socyolog Spencer twierdzi, że niema żadnego stosunku pomiędzy moralnem usposobieniem człowieka, a znajomością 24 hieroglifów zwanych literami i onych składaniem. Jak zwykle u Spencera kryje się w tych słowach sofizmat. Hieroglify te kryją myśli, zmuszają mózg twardy do wysileń, a pomagają w skomplikowanych stosunkach obecnego ustroju. Szkoła więc potrzebna, nie waham się powiedzieć konieczna, jak zaś skuteczna, mamy na ludności żydowskiej bez wyjątku szkolnie wychowanej przykład [13].
[1] Światłomir [Stefan Zaleski], Ciemnota Galicyi w świetle cyfr i faktów. 1772-1902. Czarna księga szkolnictwa galicyjskiego, Polskie Towarzystwo Nakładowe, Lwów 1904, s. 210. Dalej cytuję jako Ciemnota.
[2] Wyszła we Lwowie w 1888 roku, a jej pełny tytuł brzmiał: Nędza Galicyi w cyfrach i program energicznego rozwoju gospodarstwa krajowego. Zaleski pod koniec parokrotnie powołuje się wprost na książkę Szczepanowskiego. Zob. Ciemnota, s. 203, 207, 212.
[3] W warszawskim "Ogniwie" książkę Zaleskiego cytowała Helena Radlińska:
"«Nauki przyrodnicze i literatura, twierdził poseł konserwatywny, podkopują spokój ludzkości i wydzierają łaskę Boga i żywot wieczny». Stańczycy przemawiają nieraz przeciw przymusowi szkolnemu, gdyż «oświata, która ustawami zmusza do kształcenia się, prowadzi do socjalizmu»" (H. Orsza [Helena Radlińska], Z Galicji. Garść wrażeń, "Ogniwo. Tygodnik Naukowy, Społeczny, Literacki i Polityczny", 10 (23) lipca 1904, nr 30, s. 715).
W "Głosie" Benedykt Hertz:
"Jeszcze lepiej i szczerzej - powiada p. Światłomir - odsłonił dążności stańczyków jeden z głównych filarów tego stronnictwa: Paweł Popiel, który w Nr 75 "Czasu" z 1889 tak pisał: «Nikt nie ma prawa zmuszać lud do oświaty. Przymus szkolny - to potworność! Nauka nie powinna być bezpłatną i obowiązkową. Oświata, która ustawami zmusza człowieka do kształcenia się, prowadzi do socjalizmu. Szkoła powinna być wyznaniowa i ograniczona w nauce. Nauki przyrodnicze i literatura podkopują spokój człowieka, wydzierają łaskę Boga i żywot wieczny. Nauczyciel duchowny lepszy będzie, niż świecki. W seminarjach nauczycielskich powinni kandydatów mniej uczyć. Kandydat z miernem uzdolnieniem będzie najlepszym nauczycielem»... i t. d." (Benedykt Hertz, Galicyjska gospodarka szkolna, "Głos. Tygodnik Naukowo-Literacki, Społeczny i Polityczny", 25 czerwca (8) lipca 1905, nr 27, s. 408).
[4] Aleksander Świętochowski, Historja chłopów polskich w zarysie, tom II: W Polsce podległej, nakładem Wydawnictwa Polskiego, Lwów - Poznań 1928, s. 363; w numeracji stron omyłkowo samo "3"). Kilka stron dalej (w przypisie 2 na stronie 370) Świętochowski wprawdzie zaznacza "Powyższy obraz skreśliliśmy na podstawie wyczerpującej i cennej pracy Światłomira, Ciemnota w Galicji. Lwów 1904", ale odnosi się to jedynie do kilku liczb przepisanych od Zaleskiego.
[5] Jan Stanisław Bystroń, Kultura ludowa, "Nasza Księgarnia", Warszawa 1936, s. 365. Zakończenie cytatu Bystoń przerzucił kilka stron dalej: "W kilka lat później na posiedzeniu sejmu galicyjskiego Paweł Popiel żądał wyraźnie, by «w seminarjach nauczycielskich kandydatów mniej uczyć. Kandydat z miernem uzdolnieniem będzie najlepszym nauczycielem»" (s. 374-375). W drugim wydaniu oba cytaty odpowiednio na stronach 355 i 364 (Jan Stanisław Bystroń, Kultura ludowa, wydanie drugie, Trzaska, Evert i Michalski, Warszawa 1947).
[6] Marja Dąbrowska, Rozdroże. Studjum na temat zagadnień wiejskich, Wydawnictwo Jakuba Mortkowicza, Warszawa - Kraków 1937, s. 90. Bez zmian w łatwiej dostępnym wydaniu powojennym: Maria Dąbrowska, Rozdroże. Studium na temat zagadnień wiejskich. Moja odpowiedź. Refleksje nad polemiką z Rozdrożem, posłowie Franciszek Jakubczak, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1987, s. 81-82.
[7] Zob. Józef Siemek, Śladami klątwy, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1970, s. 292:
"[...] Paweł Popiel, jak upiorny puchacz średniowiecza głosi z trybuny sejmowej: «Przymus szkolny to potworność. Ustawa, która ustawowo zmusza człowieka do kształcenia się, prowadzi do socjalizmu. Szkoła powinna być wyznaniowa i ograniczona w nauce. Nauki przyrodnicze i literatura podkopują spokój ludzkości, wydzierają łaskę Boga i żywot wieczny»".
Józef Siemek był prezesem Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w latach 1965-1973. Byłoby może pożyteczne zbadać, czy i jak kazał cenzurować także swego syna, Marka J. Siemka, uchodzącego wtedy w środowisku za śmiałego i nieortodoksyjnego marksistę.
[8] Jeśli chodzi o wyjątki, zob. na przykład: Jerzy Targalski, Ludwik Waryński. Próba życia, Książka i Wiedza, Warszawa 1976, s. 87.
[9] U Zaleskiego jest: "Oświata, która ustawami zmusza człowieka do kształcenia się...", natomiast u Świętochowskiego (i Bystronia): "Ustawa, która ustawowo zmusza człowieka do kształcenia się...". Jeszcze inaczej u Dąbrowskiej: "Ustawa, która zmusza człowieka do kształcenia się...".
[10] Zob. Krzysztof Dunin-Wąsowicz, Dzieje Stronnictwa Ludowego w Galicji, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1956, s. 49:
"Konserwatysta Paweł Popiel na sesji sejmowej w roku 1887 mówił: «...przymus szkolny, to potworność. Ustawa, która ustawowo zmusza człowieka do kształcenia się... etc., etc., etc.»".
Dunin-Wąsowicz nie sięgnął głębiej - choć była to jego rozprawa habilitacyjna - niż do Świętochowskiego. Do czego wprawdzie przyznał się w przypisie, ale już numer strony podał księżycowy: 430 zamiast 363, więc trudno uznać to za literówkę (przypis 24 na stronie 249).
Nb. Paweł Popiel w ogóle nie mógł niczego powiedzieć na sesji sejmowej w roku 1887, bo dawno już nie był posłem (złożył mandat w roku 1881).
[11] Paweł Popiel, [artykuł bez tytułu, poprzedzony jedynie słowami: "W sprawie reformy szkół ludowych odzywa się jeden z najpoważniejszych głosów"], "Czas", 31 marca 1889, nr 75, s. 1; dokończenie w następnym numerze (2 kwietnia 1889, nr 76, s. 1-2). Przedrukowany potem pod tytułem O szkole w sprawie wniosku Liechtensteina w: Paweł Popiel, Pisma, tom I, nakładem rodziny, Kraków 1893, s. 335-346.
[12] Nie ma powodu wątpić w szlachetne pobudki Stefana Zaleskiego. W rok po ogłoszeniu Ciemnoty Galicyi został jednym ze współzałożycieli Krajowego Związku Nauczycielstwa Ludowego w Galicji i to właśnie on przedstawił program ideowy i zawodowy tego związku, uważany potem za "jakby pierwsze wyznanie wiary nauczycielstwa polskiego" (Zbigniew Niemiec, Krajowy Związek Nauczycielstwa Ludowego w Galicji (1905-1919), [w:] Szkice z dziejów Związku Nauczycielstwa Polskiego, Warszawa 1939, s. 23). Referat programowy Zaleskiego przedrukowano tam na stronach 43-52. Przypomnę może z niego punkt V:
"V. Nauczyciel i nauczycielka powinni być w szkole kapłanami prawdy. Nie powinni też oni czy to w sprawach religijnych, politycznych czy społecznych zajmować podczas nauki w szkole stanowiska niezgodnego z zasadami zdrowej pedagogiki i przepisów szkolnych, ani podawać uczniom za prawdę nic takiego, czego prawdziwość nie została dowodnie wykazaną. A więc nie wolno im na tę lub ową kwestię religijną, polityczną lub społeczną wypowiadać czysto osobistych poglądów w sposób agitacyjny; sprzeciwiałoby się to bowiem zarówno zobowiązan[i]om, jakie na siebie przyjęli, jak i charakterowi szkoły, która podczas nauki powinna stać zdala od wszelkich walk religijnych, politycznych i społecznych" (s. 45).
[13] Cytuję za wersją z "Czasu" (nr 75, s. 1) z wyjątkiem ostatniego zdania, zgrabniejszego w wersji z Pism. Rzecz jasna, dobór akurat tego cytatu też jest cokolwiek tendencyjny, ale przynajmniej cytat spory i dokładny.
[14] A nie był to jednorazowy retoryczny wyskok Popiela, lecz jego ugruntowany pogląd. W broszurze Do moich wyborców pisał:
"Jeżeli szkoły żydowskie wydają pokolenie sprytne, do praktycznego życia w najwyższym uzdolnione stopniu, to zapominać nie należy, że wiekowa metoda haiderów [tj. chederów, żydowskich szkół religijnych] ma niepospolite zalety; zaostrza umysł i powtarzaniem zdań czerpanych wprawdzie z talmudu, ale mających początek w mądrości starego testamentu, daje i duchową i moralną podstawę" (Pisma, tom I, s. 204).