EBENEZER ROJT

Waldemar Łysiak pokazuje środkowy palec
albo z antycznej genezy gestów obelżywych

Swój pożegnalny felieton skierowany do czytelników "Uważam Rze" Waldemar Łysiak zamieścił w Internecie i zakończył następująco:
Wszelki gestykulacyjny bunt czy wyzwisko to też nie novum. Wśród wyzwisk choćby "blachary" - tak zwie się dziś panienki lekkich obyczajów lecące na drogie samochody, a w końcu XVIII wieku zwano tak łatwe damy wizytujące warszawski Pałac "Pod Blachą". Wśród gestów choćby zgięty łokieć. Albo modniejsza dzisiaj wulgarność: sterczący palec środkowy. Ów sterczący z kułaka paluch, który jest synonimem przezwiska-przekleństwa, wynaleziono w XVI stuleciu! Pewien włoski rzeźbiarz umieścił figurę Neptuna na bolońskim Piazza Nettuno. Przy placu był żeński klasztor i mniszki zażądały od władz, aby Neptunowi zmniejszono nieprzyzwoicie długi penis. Twórca musiał wykonać polecenie magistratu, zmniejszył, lecz by się zemścić, powiększył i rozprostował środkowy palec wysuniętej ręki Neptuna, dając temu paluchowi kształt sterczącego penisa, oczywisty dla przechodniów. Tym właśnie gestem żegnam nowych właścicieli "Uważam Rze" (Hajdarowicz & Co.), ich pożyczkodawców (Czarnecki & Co.), ich mocodawców (tych wiejskich, ze WSI Komorówka) oraz ich jamników żurnalistycznych (tych spod znaku "wraca nowe", a ściślej: "nowoekranowe") [1].
Nie mam za złe Waldemarowi Łysiakowi, że chciał trzasnąć drzwiami z fantazją, więc nazmyślał to i owo. Nikt oczywiście nie używał pod koniec XVIII wieku słowa "blachara". Łatwo też sprawdzić, że Giambologna, autor rzeźby "na bolońskim Piazza Nettuno", niczego Neptunowi z jego środkowym palcem nie zrobił. Neptun w prawej ręce trzyma trójząb, lewą zaś wykonuje władczy gest w stylu "uciszcie się morskie fale". Żadnych sprośności! Nb. Giambologna wprawdzie pracował we Włoszech, lecz pochodzenia był flamandzkiego, czyli taki z niego "włoski rzeźbiarz", jak z Canaletta malarz polski.

Coś jednak z tym paluchem-penisem jest na rzeczy. Jeśli bowiem wierzyć włoskiej Wikipedii [2], Łysiak powtarza w swym felietonie nieco zmienioną miejską legendę, którą opowiadają turystom bolońscy przewodnicy. Że Neptun miał zrazu otrzymać większe przyrodzenie, że Kościół się temu sprzeciwił, a na koniec, że sprytny Giambologna... i tu prowadzą turystę w specjalne miejsce na tyłach rzeźby, skąd w istocie widać, jakby kciuk lewej ręki Neptuna wysuwał się teraz zza jego uda niczym sterczący fallus [3]. Wprawdzie od strony anatomicznej wygląda to w najlepszym razie znośnie, ale i tak gapie mają na ogół dużo sztubackiej radości. Niemniej z gestem "środkowego palca" nic tej płochej igraszki nie łączy.

To wszystko, powtarzam, są drobiazgi. Natomiast zachodzę w głowę, jak Waldemar Łysiak, który podobno wykładał niegdyś historię kultury i cywilizacji, mógł dojść do przekonania, że jeden z najstarszych obscenicznych gestów ludzkości, "ów sterczący z kułaka paluch, [...] wynaleziono w XVI stuleciu!"

Wynaleziono w XVI stuleciu? Ależ potwierdzone użycie tego gestu jest o prawie 2000 lat starsze!

Diogenes Laertios w Żywotach i poglądach słynnych filozofów pisze o Diogenesie z Synopy (tym od beczki), że

Gdy cudzoziemcy wyrazili chęć zobaczenia Demostenesa [tego od Filipik i kamyków w ustach], powiedział wyciągając środkowy palec (ton meson daktylon ekteinas): "Oto jest ateński przywódca ludu" [4].
Widać nawet cudzoziemcy bez problemu zrozumieli, o co Diogenesowi (temu od beczki) chodzi, jak również bez problemu rozumieli, o co chodzi, czytelnicy Diogenesa Laertiosa, gdyż w Żywotach ta rodzajowa scenka obywa się bez jakichkolwiek objaśnień [5]. Bo i co tu objaśniać? Wyprostowany środkowy palec w otoczeniu zwiniętych sąsiednich palców tworzy przecież "naturalny" znak ikoniczny wyobrażający męskie przyrodzenie w stanie erekcji [6]. Tak więc według Diogenesa (tego od beczki), Demostenes to chuj był - i tyle.

Środkowy palec pokazywano także w komediach Arystofanesa. W Chmurach Sokrates zabiera się do uczenia niejakiego Strepsjadesa i pyta go, czy wie, co to daktylos. Sokratesowi chodzi o daktyl, stopę metryczną, ale prostaczek Strepsjades bierze ten termin w znaczeniu podstawowym i myśli, że chodzi o daktylos - palec. Wykonuje przy tym swoim palcem sprośne gesty i kojarzy go z innym "palcem" położonym niżej (Chmury, w. 652 nn.). Ot, taki antyczny chwyt komediowy pod publiczkę [7].

Z kolei w Sejmie kobiet środkowy palec pokazuje z wściekłością stara kobieta młodej dziewczynie, pewnej swoich erotycznych przewag w sztuce wabienia mężczyzn. W tym wypadku byłby to odpowiednik naszego "pierdol się" albo - jeśli kto woli - "chuj ci w dupę" (Sejm kobiet, w. 890) [8].

Sam gest pokazywania środkowego palca Grecy nazywali podobno skimalizein [9]. Piszę "podobno", gdyż źródła są tu nadzwyczaj skromne, niejasne, a objaśnienia do nich - późne [10]. Natomiast nie ulega wątpliwości, że zazwyczaj używano tego gestu jako odpowiednika słowa katapygon [11], należącego do najpopularniejszych ateńskich obelg.

Ulubioną obelgą Ateńczyków było słowo katapygon i jego żeński odpowiednik katapygaina: pierwotnie katapygon oznaczało zapewne "mężczyznę, który godzi się na penetrację analną" [...]. Jednak przynajmniej od czasów Arystofanesa, a może jeszcze wcześniej, słowa te miały nie bardziej określoną denotację niż potoczne angielskie bugger, "pedał", "ciota". "Gnida" i "suka" to chyba jego najlepsze współczesne ekwiwalenty [12].
Komu zatem w Atenach pokazano środkowy palec, temu dawano do zrozumienia, że uważa się go za osobę równie godną pogardy, co bierny homoseksualista. Z drugiej strony, między bajki można włożyć pomysły, jakoby podobnymi gestami posługiwali się wówczas - niby swym sekretnym językiem - sami amatorzy męskich obłapek [13].

Pedał, katapygon, jako ulubione wyzwisko starożytnych Ateńczyków? [14]. Dotąd słyszało się raczej, że tamta Grecja to raj utracony homoseksualistów. W rzeczywistości, wbrew częstym dziś mniemaniom, klasyczna kultura grecka wcale nie akceptowała wszelkich zachowań homoseksualnych. Tego, co my określamy mianem homoseksualizmu, Grecy nie potrafiliby nawet nazwać, bo nie mieli na to odpowiedniego słowa. Akceptowana była paiderastia: związki młodzieńców i dojrzałych mężczyzn, ale wyłącznie te godziwe, zawiązujące się i przebiegające wedle ściśle określonych reguł [15].

W takim związku szczególne obowiązki obyczaj nakładał na młodzieńca. Paiderastia miała stać się dla niego szkołą panowania nad sobą, toteż jakiekolwiek uczucia były mu wzbronione. Nie tylko żądza, ale również - o czym się nieraz zapomina - uczucie niechęci czy odrazy, jeśli akurat tak się złożyło, że młody Ateńczyk wcale w takich męsko-męskich czułościach nie gustował.

Być może nie wszyscy chłopcy byli tak samo zadowoleni z uczestniczenia w kontaktach, których pragnęli, a czasem domagali się ich starsi kochankowie. Greckich chłopców (przynajmniej tych należących do elity) uczono akceptacji kontaktów seksualnych w taki sam sposób, w jaki uczono znosić je przyzwoite wiktoriańskie damy: nie jako przyjemność, lecz jako obowiązek [16].
Dlatego na malowidłach młodszy z kochanków ma często twarz obojętną i nieprzeniknioną niczym u zawodowego pokerzysty. Bo też musi on stale pamiętać, o jaką stawkę toczy się gra! Nie może całkiem odtrącać zalotów, bo przecież dojrzały adorator, człowiek o ustalonej pozycji społecznej, to powód do dumy. Nie może jednak również całkiem ulec, "nigdy też nie dopuszcza do spenetrowania żadnego z otworów swojego ciała" [17]. A jeśli się zapomni - czy to powodowany namiętnością, czy też skuszony podarkami - kończy w hańbie i wstydzie właśnie jako katapygon, mężczyzna, "który godzi się na penetrację analną", czyli - w oczach Greków - uprawia prostytucję [18].

Jak bardzo oskarżenie o młodzieńcze prostytuowanie się mogło zrujnować życie, pokazuje słynny przypadek Timarchosa, który po przegraniu procesu opartego na takim właśnie oskarżeniu, ostatecznie popełnił samobójstwo. W procesie tym dostało się także Demostenesowi, należącemu do tego samego stronnictwa co Timarchos. Przeciwnik ich obu, Ajschines, zaczepiał bowiem i jego, z lubością przypominając, że w młodości nazywano Demostenesa batalos. Słowo to, wieloznaczne i nie całkiem dla nas jasne, przekłada się na ogół jako "jąkała", ale mogło oznaczać również człowieka zniewieściałego (co też uważano za hańbiące dla mężczyzny), a nawet "męską prostytutkę albo szczególnie rozpustnego biernego homoseksualistę" [19].

Tak więc - tu wracam do cytatu z Diogenesa Laertiosa o cudzoziemcach pragnących ujrzeć ateńskiego przywódcę ludu - bardzo to być może, że według Diogenesa (tego od beczki), Demostenes to nie tylko chuj był, lecz nade wszystko katapygon, pedał, który chętnie bierze w dupę. No to chuj mu w dupę - i tyle.

Widzicie teraz sami, że Waldemar Łysiak machając dziarsko swym palcem i domachując się ledwie do XVI wieku, w istocie nawiązał do bardzo starego i bogatego dziedzictwa naszej kultury, dzięki czemu i wy mogliście przy okazji nieco tej kultury nabrać. I czyż nie jest wam teraz przyjemnie pomyśleć, że gdy kiedyś znów wyciągniecie środkowy palec (bo przecież czasem go wyciągacie, prawda?), by zwrócić się do jakichś uprzykrzonych bliźnich z komunikatem: "pieprzcie się, pedały, i chuj wam w dupę!", nie będziecie już postępowali jak byle prostak czy cham, ale "inspirowani kulturowym [...] dziedzictwem Europy" [20] powtórzycie ulubiony gest jej greckich ojców-założycieli.

Machać palcem wszakże łatwo, aliści w naszych czasach coraz częściej jest to już tylko ostatnia pociecha tych, których wcześniej i tak wychędożono bez pytania.

[1] Waldemar Łysiak, "nihil Novi sub sole". Cytuję za wersją umieszczoną na stronie internetowej tygodnika "Do Rzeczy".

[2] Hasło "Fontana del Nettuno (Bologna)".

[3] Posągów, u których można dojrzeć kształt nieistniejącego fallusa, jest na świecie więcej. Do najbardziej znanych należy ogromna, prawie dwunastometrowa statua Williama Penna wieńcząca ratusz w Filadelfii. Naprawdę Penn trzyma w ręce zwinięty w rulon traktat podpisany z Delawarami, ale pod odpowiednim kątem i z daleka (a ratusz w Filadelfii był na początku XX wieku najwyższym budynkiem mieszkalnym na świecie!) rulon wygląda niczym spory fallus; czy to w stanie erekcji, czy też wyciągnięty dla załatwienia naturalnej potrzeby. O tej filadelfijskiej osobliwości wspomina się m.in. w powieści Williama Whartona Birdy, przełożonej na polski jako Ptasiek. Zob. William Wharton, Birdy, Avon Books, Nowy Jork 1980, s. 30: "I show Birdy how if you get at a certain angle, the big statue of Billy Penn on top of city hall looks as if he has a gigantic hard-on". W nakręconym według powieści Whartona filmie Alana Parkera Birdy statuę Williama Penna widać przez moment w okolicach 32 minuty.

[4] 6.34-35. Przekład polski za: Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, przekład zbiorowy (księgę VI przełożył Witold Olszewski przy współpracy Bogdana Kupisa), Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1982, s. 328. Dalej cytuję jako Żywoty. Tekst grecki za: Diogenis Laertii Vitae philosophorum, tom I: Libri I-X, redakcja Miroslaw Marcovich, Bibliotheca Scriptorum Graecorum et Romanorum Teubneriana, Walter de Gruyter, Berlin 2008, s. 396. Dalej cytuję jako Vitae. "Ateński przywódca ludu" to ho Athenaion demagogos, ale wówczas to określenie nie miało samo w sobie wydźwięku pejoratywnego.

[5] Ewentualnie jako objaśnienie, czy też raczej przypomnienie, że wyciąganie środkowego palca to gest obelżywy, którego nadużywanie byłoby szaleństwem, można potraktować wypowiedź Diogenesa zanotowaną kilka zdań dalej:

"Twierdził, że większość ludzi jest pozbawiona rozumu, że o różnicy stanowi dla nich jeden palec: jeżeli ktoś idzie z wyciągniętym palcem środkowym, uchodzi za szaleńca, a jeżeli z wyciągniętym palcem wskazującym, za szaleńca nie uchodzi" (6.35; Żywoty, s. 328; Vitae, s. 396).

Nb. Diogenes nie bez przyczyny wspomina o tym "uchodzeniu za szaleńca" z powodu jednego palca, bo cynicy lubili sobie poświntuszyć. Na różne sposoby. Podobno nauczyciel Diogenesa, Antystenes z Aten, gdy Platon wykpił jakieś jego rozumowanie, "napisał przeciw Platonowi dialog pod tytułem Saton (egrapse dialogon kata Platonos Sathona epigrapsas)" (3.35; Żywoty, s. 179; Vitae, s. 214). Dowcip polega na tym, że imię Platon kojarzyło się Grekowi z platos, szerokością. Platon to mógł więc być wedle takiej ludowej etymologii na przykład ktoś o szerokich barach, pleczysty, albo o szerokim czole. Natomiast tytuł dialogu Antystenesa Sathon został urobiony od sathe, co wielki słownik Liddella-Scotta-Jonesa objaśnia skromnie jako membrum virile, męski członek. Saton to byłby zatem na podobnej zasadzie ktoś chujowy. Dość śmiały tytuł, jak na filozoficzne dziełko, niestety zaginione. Ale tak się właśnie filozofowało w one lata, i to też jest część śródziemnomorskiej kultury, do której dumnie należymy.

O imieniu Platona i o tym, dlaczego młody Aristokles to imię przybrał, zob. treściwy szósty podrozdział rozdziału pierwszego zatytułowany "Plato's name" w: David Sedley, Plato's Cratylus, Cambridge University Press 2003. Zob. także hasło "platos" w: Henry George Liddell, Robert Scott, sir Henry Stuart Jones (przy współpracy wielu innych uczonych), A Greek-English Lexicon, Oxford Universtity Press 1996, s. 1413 oraz hasło "sathe" na s. 1580. Dalej cytuję jako LSJ.

[6] Jest to jednak zawsze "naturalność" w cudzysłowie. Dlatego nie mam pewności, czy na przykład w terminologii estetycznej Stanisława Ossowskiego gest "wyprostowanego palca" można by uznać za obraz męskiego przyrodzenia. Zob. Stanisław Ossowski, U podstaw estetyki, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1966, s. 80: "Przedmiot odtwarzający [w tym wypadku "sterczący z kułaka paluch"] jest obrazem, jeżeli determinowanie przedmiotu odtwarzanego [w tym wypadku męskiego przyrodzenia] polega na obiektywnym stosunku podobieństwa" (kursywa moja). Dalej Ossowski wprawdzie wyjaśnia, że idzie mu wyłącznie o "podobieństwo wyglądów", ale stosunek dalej pozostaje "obiektywny".

[7] Komentatorzy i tłumacze nie są całkowicie zgodni, czy aktor grający Strepsjadesa pokazywał wówczas na swoje przyrodzenie, czy też pokazywał "środkowy palec" Sokratesowi. Ta druga opcja ma jednak znacznie więcej zwolenników, a ponadto wyjaśnia gwałtowność reakcji Sokratesa, który nazywa Strepsjadesa agreios i skaios (Chmury, w. 655), czyli prostakiem ze wsi i - w tym kontekście - osobą perwersyjną, a przekładając to na język polskiej ulicy: burakiem i zbokiem. Zob. w LSJ hasło "agreios" na s. 14 i hasło "skaios" na s. 1603. Zob też: Jeffrey Henderson, The Maculate Muse. Obscene Language in Attic Comedy, wydanie drugie, Oxford University Press, Nowy Jork - Oxford 1991, koniec sekcji 470 na stronie 213. Dalej cytuję jako Maculate Muse. Nb. Henderson zgadza się, że chodzi tu o gest "środkowego palca", a wcześniej podaje, że w komedii attyckiej palec często symbolizował penis i pojawiał się jako frywolny dwuznacznik. Zob. Maculate Muse, s. 44 i s. 114: "There is good evidence that daktylos (finger) could be used as a double entendre. The chorus of women [w Lizystracie] dare the men to touch Stratyllis «even with the finger» [...]".

Rozstrzygnięcie, co robi w tej scenie Strepsjades, pośrednio zależy także od rozstrzygnięcia innej nierozstrzygniętej dotąd kwestii, a mianowicie: czy przyprawiony fallus był stałym elementem stroju aktora komicznego. Zob. Daphne Elizabeth O'Regan, Rhetoric, Comedy, and the Violence of Language in Aristophanes' Clouds, Oxford University Press, Nowy Jork - Oxford 1992, przypis 27 na stronie 204: "The answer will partly depend on views about the still-debated issue of whether a phallus was an invariable part of the comic costume". Uwaga ta dotyczy wprawdzie wcześniejszego miejsca w Chmurach, ale ma zastosowanie i do sceny z "palcem". Co dziwne, O'Regan w swej książce w ogóle tej sceny nie analizuje, zadowalając się zdawkową wzmianką, że Strepsjades pozwala tu sobie na ordynarny żart o seksie (s. 82: "a crude joke about sex").

Co do tłumaczy, to z polskich Marceli Motty podaje w didaskaliach, że Strepsjades najpierw stawia Sokratesowi "palec przed oczy", a potem "pokazując mu coś innego", mówi: "Dáwniej, gdym był żaczkiem, to paluszkiem zwano" (Aristofanesa Chmury, przekład Marcellego Mottego, "Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego" 1866, t. IV, s. 76; wyróżnienie za oryginałem). Edmund Cięglewicz, u którego Strepsjades nazywa się Wykrętowic, daje w tym miejscu staropolską "figę" ("pokazuje mu tak zwaną «figę»"), ale w przypisie dopowiada, że to tylko podobieństwo: "Pokazać komu daktyl, tj. palec średni: skimalisai oznaczało wielką obelgę): podobnie gniewają się i u nas o t. zw. «figę». Stąd nagła złość i obraza u mistrza" (Chmury. Komedya Arystofanesa, z greckiego oryginału przetłomaczył Edmund Żegota Cięglewicz, nakładem Akademii Umiejętności, Kraków 1907, s. 90 i przypis 1 na tej stronie). Z kolei Artur Sandauer dowcip zupełnie przerabia (Strepsjades na słowo "daktyl" odpowiada: "Wiem tyle, że nie wyrosną na grochu daktyle") i tylko w przypisie objaśnia: "W oryginale na pytanie Sokratesa, czy zna jeszcze «jakiś inny daktyl», Strepsjades wskazuje na sprośny szczegół swego kostiumu powiadając, że w okresie dzieciństwa jego phallos był jak daktylos, co dosłownie oznacza - palec" (Arystofanes, Komedie wybrane, przełożyli Artur Sandauer i Stefan Srebrny, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1977, s. 154 i przypis do wersu 749; wersu przekładu, który nie pokrywa się z wersami oryginału). Podobnie u Janiny Ławińskiej-Tyszkowskiej Strepsjades wygłasza swoją kwestię o palcu jedynie "pokazując na odpowiednie miejsce" (Arystofanes, Komedie, t. I, przełożyła Janina Ławińska-Tyszkowska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2001, s. 207).

Z angielskich tłumaczy Benjamin Rogers tylko w przypisie podkreśla, że Strepsjades wykonuje nieprzyzwoity gest środkowym palcem (Aristophanes with the English translations of Benjamin Bickley Rogers, t. I, The Loeb Classical Library, Londyn - Nowy Jork 1930, przypis b na s. 327: "[...] makes indecent gestures with the middle finger (infamis digitus)"). Natomiast według didaskaliów Iana Johnstona Strepsjades wręcz podtyka Sokratesowi swój środkowy palec pod sam nos (Aristophanes, Clouds, przełożył Ian Johnston, Richer Resources Publications, Arlington 2008, s. 47: "Strepsiades sticks his middle finger straight up under Socrates' nose").

[8] Maculate Muse, s. 155: [...] hag's curse to the young woman (touto dialegou) is equivalent to English, «screw yourself» (touto refers to the middle finger)". Zob. też s. 117.

[9] Przyjmuje to jednak jako pewnik Henderson. Zob. Maculate Muse, s. 213: "The technical term for this gesture was skimalizein [...]".

[10] Całe te źródła to dwa miejsca u Arystofanesa: Acharnejczycy w. 440 i Pokój w. 549 oraz jedno u Diogenesa Laertiosa (7.17). Dwa z nich objaśnia bizantyjski leksykon z X wieku, Księga Suda; nie zawsze niezawodna, ale często jedyna pomoc do zrozumienia takich właśnie dziwnych greckich słów, które już wtedy dawno wyszły z użycia. W haśle "Eskimalisen" (epsilon 3150) cytowany jest Pokój Arystofanesa, a w haśle "Skimaliso" (sigma 606) - Diogenes Laertios (numery podaję według wydania Ady Adler). Objaśnienia są bardzo oszczędne, ale już Erazm z Rotterdamu radził, by ci, którzy chcą poznać prawdziwe znaczenie greckiego eskimalizein, uczyli się tego raczej z Księgi Suda niż z jego wywodów (Adagia, III, iii, 87: "Quid autem proprie significet eskimalizein, qui scire cupiet, malo e Suida discat quam ex me"). Zob. też w LSJ na s. 1610 hasło "skimalizo", a także następne hasło "skimallos", tłumaczone ze znakiem zapytania jako "środkowy palec" na podstawie jednego miejsca w jednym papirusie.

[11] Juliusz Polluks podaje w swoim Onomastykonie (2.184), że w dialekcie attyckim środkowy palec nazywają katapygon (Julii Pollucis Onomasticon cum annotationibus interpretum, redakcja Wilhelm Dindorf, Lipsk 1824, s. 121: Hoi de Attikoi kai ton meson tes cheiros daktylon katapygona onomazon). Zob. też hasło "katapygos" w LSJ (s. 907), gdzie katapygon objaśnia się jako "given to unnatural lust" lub jako "the middle finger (used in an obscene gesture)". Także Maculate Muse, s. 213: "Holding up the middle finger meant, as it still does, that the recipient of the gesture was a pathic. This insulting gesture has the same force as the word katapygon (which Phot.[Focjusz w Leksykonie] glosses as ho mesos daktylos) and can be used as an all-purpose expression of enmity and contempt". Także John J. Winkler, Laying Down the Law. The Oversight of Men's Sexual Behavior in Classical Athens, [w:] Before Sexuality. The Construction of Erotic Experience in the Ancient Greek World, redakcja David M. Halperin, John J. Winkler i Froma I. Zeitlin, Princeton University Press, New Jersey 1990, przypis 41 na stronie 186: "Halfway between humor and horror we should place the use of the extended middle finger, known as katapugon (kinaidos)".

[12] Kenneth J. Dover, Homoseksualizm grecki, przełożył Janusz Margański, Wydawnictwo Homini, Kraków 2004, s. 138. Dalej cytuję jako Homoseksualizm. Znacznie zmieniam polski przekład za wydaniem: Kenneth J. Dover, Greek Homosexuality. Updated and with a new Postscript, Harvard University Press, Cambridge 1989, s. 113: "Favoured derogatory words at Athens are katapugon and its feminine katapugaina; the original denotation of katapugon was probably 'male who submits to anal penetration' [...], but at least by Aristophanes' time and perhaps by a much earlier date the words had no more specific a denotation than colloquial English 'bugger'. 'Louse' and 'bitch' are perhaps the best current equivalents".

W przekładzie Janusza Margańskiego wygląda to tak: "Ulubioną Ateńczyków obelgą było słowo katapygon i jego żeński odpowiednik katapygaina: pierwotnie katapygon oznaczało prawdopodobnie «mężczyznę, który poddaje się penetracji analnej». [...]. Jednak przynajmniej w czasach Arystofanesa, a może jeszcze wcześniej, słowo to miało konotacje nie inne niż kolokwialne angielskie bugger, «gnojek». «Gnida» i «suka» to chyba najlepsze jego współczesne ekwiwalenty".

Najwyraźniej tłumacz chciał zminimalizować konotacje homoseksualne, by czytelnik nie odniósł (trafnego) wrażenia, że starożytni Ateńczycy z upodobaniem wyzywali się od pedałów. Że w gruncie rzeczy mieli na myśli tylko jakiegoś banalnego "gnojka". Tymczasem angielskie bugger - dokładnie tak samo jak greckie katapygon - to jednak w pierwszym rzędzie nie żaden "gnojek", lecz właśnie "pedał", a może lepiej - "ciota". Bo zawsze chodzi tu o tego, kto dupy daje, a nie tego, kto się do niej dobiera - na co w polszczyźnie brak jednoznacznego określenia, skoro "dupodajek" się nie przyjął, a "cwel" zanadto kojarzy się z obyczajami więziennymi.

Owszem, obelg związanych z zachowaniami seksualnymi nie zawsze używa się w ich literalnym sensie. Kto mówi do kogoś "skurwysynu", zazwyczaj wcale nie żywi przeświadczenia, że matka obrażanego naprawdę puszczała się na prawo i lewo. Podobnie nazwanie kogoś pedałem nie oznacza zaraz, że się tę osobę naprawdę uważa za osobę homoseksualną. Czasem rzeczywiście chodzi o niewiele więcej niż o "gnidę" czy "gnojka". Czasem jednak pedał to po prostu pedał! Toteż kiedy w Thesmoforiach Arystofanesa Mnesilochos krzyczy do zniewieściałego Agatona (tak, tego od Platońskiej Uczty): o katapygon (w. 200), Janina Ławińska-Tyszkowska słusznie przekłada to jako "pedale", nie zaś "gnojku", "gnido" etc. Zob. Arystofanes, Komedie, t. II, Prószyński i S-ka, Warszawa 2003, s. 190. Zob. też Aristophanes, Thesmophoriazusae, redakcja, wstęp i komentarz Colin Austin i S. Douglas Olson, Oxford University Press 2004, tekst grecki na s. 11, komentarz na s. 121: "A katapygon is someone who likes to be fucked 'down the arse'. Apparently a common colloquial form of abuse, although Inlaw [tj. Mnesilochos] means the word literally". Nb. Mnesilochos mówi Agatonowi, że jest pedałem z dupą rozjechaną od chędożenia (dosł. o szerokim odbycie: euryproktos), tak więc żadne "gnojki" i "gnidy" nie wchodzą tu w grę.

[13] Coś takiego sugeruje Richard Francis Burton w części D ("Pederasty") eseju dołączonego do ostatniego tomu (jeśli nie liczyć suplementów) jego przekładu Baśni z tysiąca i jednej nocy. Zob. The Book of The Thousand Nights and a Night, tom X, Printed by the Burton Club For Private Subscribers Only, brak daty i miejsca wydania, s. 219-220: "Debauchees had signals like freemasons whereby they recognised one another. The Greek Skematizeίn was made by closing the hand to represent the scrotum and raising the middle finger as if to feel whether a hen had eggs, tâter si les poulettes ont l'œuf: hence the Athenians called it Catapygon or sodomite and the Romans digitus impudicus or infamis, the "medical finger" of Rabelais and the Chiromantists".

Nie znaczy to naturalnie, że takie tajne języki homoseksualistów nie istniały. Wiadomo o wielu z nich. Na przykład we współczesnej Grecji slangiem używanym przez biernych homoseksualistów jest Kaliardá (Καλιαρντά). Zob. Rictor Norton, The Myth of the Modern Homosexual. Queer History and the Search for Cultural Unity, Cassell, Waszyngton 1997, s. 118: "Modern Greek homosexual argot, called Kaliardá, is used more specifically by the receptive homosexual, the kinaidhos or, pejoratively, the poustis (the active partner is the kolombarás). This argot is sometimes called Latinika Latin, and a more secret subdivision of it is known as Vathia Latinika, Deep Latin, or Etrouska, Etruscan". Zob. też hasło "Kaliardá" autorstwa Johna Taylora w: Encyclopedia of Homosexuality, tom I: A-L, redakcja Wayne R. Dynes, Garland, Nowy Jork 1990, s. 657-658. W języku nowogreckim podstawowym opracowaniem pozostaje nadal: Ηλίας Πετρόπουλος, Καλιαρντά (Elias Petropoulos, Kaliarda. An Etymological Dictionary of Greek Homosexual Slang), Nefeli, Ateny 1993. Na stronach 238-239, w dodatku o historii powstania tej książki, można obejrzeć zdjęcia sekretnych gestów wykonywanych za pomocą palca; w tym wypadku jest to jednak palec serdeczny.

[14] Przekonanie Dovera, że katapygon dość wcześnie stało się uniwersalną obelgą podziela też William Armstrong Percy III. Zob. jego Pederasty and Pedagogy in Archaic Greece, University of Illinois Press 1996, s. 173.

[15] Jest to powszechna opinia wśród badaczy, nawet tych, którzy skłonni są rozszerzać listę dozwolonych zachowań. Nic w tym zresztą dziwnego. Paiderastia to twór kultury arystokratycznej, w której rytuał i tendencja do teatralizacji zachowań należą do stałych elementów. Zob. np. Eva Cantarella, Bisexuality in the Ancient World, drugie wydanie, Yale University Press 2002 (dalej cytuję jako Bisexuality), s. 212-213: "But this did not mean that the Greeks were entitled to free expression of their bisexuality - even if they were male. Even men were not allowed to display their feelings and follow their individual impulses. The Greek man have to go through his homosexual experiences at the right moment, with the right people and according to the right rules. And these rules involved the assumption of a series of roles which were not always necessarily congenial to those who had to take them on, at the prescribed moment". Nie trzeba chyba dodawać, że - jak to zwykle bywa z ludzkimi sprawami - wszystkie te reguły czasem obchodzono, łamano, łagodzono etc.

[16] Bisexuality, s. 213: "But perhaps not all boys were equally happy to take part in the intercourse desired and sometimes demanded by their adult lovers. Greek boy (at least those belonging to the elité) were taught to accept sexual intercourse in the same way that respectable Victorian ladies were taught to put up with it: not as a pleasure, but as a duty". Przekładam "sexual intercourse" jako "kontakty seksualne", aby podkreślić, że chodzi tu o wszystkie aspekty tej seksualnej relacji, nie zaś tylko o jakiś jeden jej moment. Zwłaszcza że greccy chłopcy, w przeciwieństwie do wiktoriańskich dam, musieli sobie radzić nie tyle ze "stosunkiem" (podczas którego, jak wiadomo, sama królowa Wiktoria radziła zamknąć oczy i myśleć o Anglii), ile przede wszystkim z rozbudowaną "grą wstępną".

[17] Homoseksualizm, s. 125. Jeśli idzie o malowidła, to ich interpretacja nastręcza sporo trudności. Dover pisze o tym drugiej części pierwszego rozdziału zatytułowanej "Sztuki plastyczne".

[18] Cantarella zauważa, że określenie katapygon było używane u Arystofanesa właśnie po to, by zaznaczyć różnicę między homoseksualistą a osobą szanowaną, budzącą zaufanie i dobrze wychowaną (Bisexuality, s. 47: "[...] katapygon [...] is very frequent and often used to contrast the homosexual with a respectable, reliable and proper person"). Jak bardzo określenie to było stygmatyzujące, a co za tym idzie, jak poważne konsekwencje miała zgoda na penetrację analną, podkreśla Sutton, zauważając, że znana jest tylko jedna attycka waza z przedstawieniem męsko-męskiego stosunku analnego, któremu towarzyszą zaloty. W dodatku chodzi w tym wypadku o parę rówieśników - dwóch młodzieńców. Zob. Robert F. Sutton, Jr., The Good, the Base, and the Ugly. The Drunken Orgy in Attic Vase Painting and the Athenian Self, [w:] Not the Classical Ideal. Athens and the Construction of the Other in Greek Art, redakcja Beth Cohen, Brill, Lejda 2000, s. 186 i n.

O tym, że Grekom uległość kochanka kojarzyła się z prostytucją, pisze Dover: "Wydaje się raczej pewne, że w oczach Greka mężczyzna łamiący zasady "erosa godziwego" traci miejsce w męskiej części społeczności na rzecz przynależności do kobiet i obcokrajowców; mężczyzna-prostytutka łamie wszak reguły dlatego, że uzależnia się ekonomicznie od klientów, którzy zmuszają go, by robił to, co im się podoba; i odwrotnie: mężczyzna dopuszczający się tego, czego sobie życzy od niego jego starszy partner homoseksualny, oddaje się, zgodnie z tymi przekonaniami, prostytucji. [...] Pozwolenie na traktowanie siebie jako przedmiotu w rękach innego obywatela było równoważne z rezygnacją z pozycji obywatela" (Homoseksualizm, s. 125-126).

Zob. też Michel Foucault, Historia seksualności, przekład zbiorowy (tom drugi, z którego pochodzi cytat, przełożył Tadeusz Komendant), Czytelnik, Warszawa 1995, s. 346: "Natomiast cokolwiek w seksualnym zachowaniu wolnego mężczyzny - a tym bardziej mężczyzny, który ze względu na urodzenie, majątek i prestiż zajmuje lub powinien zajmować miejsce przed innymi - mogłoby wskazywać na podległość, przyzwolenie na dominację, dobrowolne niewolnictwo, zawsze musi być uważane za wstydliwe: tym większy to wstyd, gdy mężczyzna zgadza się zostać uległym przedmiotem czyjejś rozkoszy".

[19] Ajschines, Mowy, przełożył, wstępem i przypisami opatrzył Włodzimierz Lengauer, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, przypis 227 na stronie 94. Zob. też Homoseksualizm, s. 95-96. Do prowadzenia się Demostenesa Ajschines robi przytyki głównie w mowie Przeciw Timarchosowi (np. 126-131), ale także w mowie O poselstwie 99-100. Szczegółowa analiza procesu Timarchosa stanowi trzon książki Dovera (rozdział II "Sprawa Timarcha").

[20] Słowa te przepisuję ze sławnej Preambuły jeszcze sławniejszego Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy. Zob. "Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej" 16 grudnia 2004, tom 47, C 310, strona 3. Korzystałem z wydania polskiego w wersji elektronicznej.