EBENEZER ROJT

Grecja zbankrutowała albo koło historii
WYPISY

Małe wyimki z tego napisanego u schyłku XIX wieku artykułu [1] były już bodaj przytaczane tu i ówdzie, ale zdecydowałem się zamieścić ku nauce i przestrodze większe jego ustępy. Jest to bowiem artykuł wciąż zadziwiająco aktualny, a przy tym napisany żywym, obrazowym stylem, rzadkim u dzisiejszych publicystów ekonomicznych. Nie udało mi się niestety ustalić, kim był autor, M. Płaza. Nie znam nawet jego imienia. Szczęście, że ocalało choć nazwisko, bo "Ateneum" drukowało także prace nie podpisane lub podpisane pseudonimem. W całym roczniku 1894, a także w przyległych rocznikach "Ateneum", nazwisko to już się jednak nie pojawia. Czyli - efektowny meteor.

Ma się rozumieć, cytaty dobrałem nieco tendencyjnie: tak, by najlepiej pasowały do obrazu Grecji dzisiejszej [2]. Nie było to jednak zadanie karkołomne i wymagające istotnego zafałszowania myśli autora.

Grecya zbankrutowała!

U schyłku ubiegłego roku Grecya oświadczyła urzędownie, że nie jest w stanie płacić nadal dotychczasowych rat procentowych od swych pożyczek: nazywając rzeczy po imieniu - zbankrutowała. Wiadomość tę przyjęto w świecie dyplomatycznym przez noty protestujące energicznie, ale po przyjacielsku, a w prasie zachodniej, reprezentującej interesa kapitalistów, z oburzeniem, z naigrawaniem się, z komedyą niewysłowionego zdumienia. Gdy niedawno zbankrutowała Portugalia, traktowano ją daleko łagodniej. Hiszpania, która znajduje się na krawędzi bankructwa od lat kilku i Włochy, które pośpiesznie do tej samej ujemnej zdążały mety, mogą z przykładu Grecyi z góry przewidzieć los, jaki je oczekuje. Ponieważ jednak są silniejsze, prawdopodobnie świat spekulantów giełdowych okaże się dla nich, w owej krytycznej chwili, wyrozumialszym. Na pochyłe drzewo i kozy skaczą. Biedna, wyczerpana, złupiona, okradziona Grecya traktowana jest jak parszywa owca.

Oburzenie to, prawdziwe czy udane, jest naturalnym całkiem objawem. Wiadomo powszechnie, że sędziowie przysięgli okazują się nieubłaganie surowi dla przestępstw przeciwko własności, a nadzwyczaj pobłażliwi dla zbrodni przeciwko osobom. Tak samo się dzieje i w międzynarodowych zwadach: potężnemu wiele nieraz uchodzi, ale biada państewku, które się poważy pokazać zęby zdzierającym je lichwiarzom. Broń nas Boże, ażebyśmy uważali za zasługę Grecyi niedotrzymanie swych zobowiązań finansowych i obcięcie procentu w stosunku 72%. Jestto nieszczęście, zgoda, - ale nie jestto hańba. Jeżeli komu wstydzić się dzisiaj wypada, to agentom finansowym, zgrai kosmopolitycznej spekulujących meklerów, co jak pijawki krew ssali z anemicznego organizmu i nie posiadają się z oburzenia, że ofiara protestować się ośmiela. I publiczność wszech-europejska nie jest także bez winy, a grzechem jej jest nieświadomość istotnego stanu rzeczy. Zamiast przyłączać się do wyjących wilków i potępiać Grecyę za jej bankructwo, powinna się ona dziwić jednemu tylko: - że bankructwo to przyszło teraz dopiero i drugiemu jeszcze więcej, że nie jest całkowite! Ale chociaż źródeł informacyi gruntownej i szczegółowej jest podostatkiem, ogół roztargniony, obojętny, ani chce, ani umie w nich szperać. Rezultatem opłakanym takiego stanu rzeczy jest zjawisko jak obecne: postawiona wobec wypadku, którego nie zna ani organicznych podkładów, ani okolicznościowych naleciałości, opinia waha się w sądzie, a często sądzi fałszywie (s. 520-521).

[...]

Pobieżny przegląd zasobu społecznego, jakim rozporządza Grecya, powinien wyrobić w każdym bezstronnym przekonanie, że są tam siły i czynniki zdolne do szerokiego rozwoju produkcyjnego. Biedna obecnie Grecya biedną być przestanie, gdy inny system gospodarczy zaprowadzony w niej będzie. Organizacya państwowa, oto słaby punkt całości. [...] Wyrzucano nieraz surowo Grekom nadmiar urzędników, armii darmozjadów, przekupstwa, nadużycia, brak bezpieczeństwa - istnienie rozbójnictwa, wyzyskiwanie machiny rządowej dla interesów prywatnych etc. Wszystko to może być prawdą, choć jest przesadzonem i chociaż wielu nowych pisarzy woli powtarzać stare wiadomości i cyfry, aniżeli zająć się zebraniem nowych, istniejącemu stanowi rzeczy odpowiadających. [...] Opłakany stan Grecyi przypisać należy jej długowi publicznemu. Pod jego brzemieniem upada. [...] Jak się stało, że Grecya doszła do takiej fantastycznej cyfry długu, zapyta się czytelnik słusznie zadziwiony (s. 533-535).

[...]

Jak słusznie powiedziano, w Grecyi, nie jednostki, nie kraj, ale państwo jest biedne, i ono to nie jest w stanie podołać rozlicznym zobowiązaniom, jakie na niem ciążą. Preliminarze skarbowe czasem kończą się świetnemi obietnicami na papierze, ale w praktyce, nigdy bez pożyczek w ten lub inny sposób, w tej lub innej formie się nie obchodzi. Skoro niepodobna żywić żadnych złudzeń co do nadzwyczajnego jakiego powiększenia dochodów skarbu, a tem mniej jeszcze co do uczynienia wielkich oszczędności w wydatkach, nie zostawałoby Grecyi nic innego do zrobienia, jak zmniejszyć ratę procentową od swych pożyczek. Operacya tego rodzaju, przedsiębrana przez państwo zamożne, albo przez instytucyę finansową posiadającą kapitały szerokie i niezachwianą pozycyę, nosi nazwę konwersyi i nie może wywołać protestacyi; ale gdy jest przedsiębrana przez kraj ubogi, wycieńczony, oświadczający, że nie jest wstanie płacić nadal rat procentowych umówionych, lecz nie otwierający jednocześnie swych kas dla spłaty kapitału, operacya taka napiętnowana jest czarną nazwą bankructwa. Łatwo zrozumieć, że zamiast do niego się uciec, woleli greccy mężowie stanu brnąć w długi coraz nowe. Brakło im cywilnej odwagi uznania się za niewypłacalnych.

Lecz chociaż odwlekali ten tragiczny moment jak mogli, było widocznem dla każdego obznajmionego z finansowym rynkiem Europy, że kredyt Grecyi jest już całkowicie, ostatecznie wyczerpany i że się zbliża godzina likwidacyi (s. 536-537).

[...]

Niechaj nam będzie wolno zakończyć szkic ten ekonomiczno-finansowego położenia Grecyi uwagą, sięgającą dalej aniżeli ta specyalna kwestya. Finanse wielu drobnych państw europejskich, a nawet i większych znajdują się w stanie groźnym. Z wyjątkiem Rosyi, Francyi i Anglii, żadne zresztą państwo europejskie nie może spoglądać w przyszłość bez obawy. Jak powiedziano na początku, zmora bankructwa wisi nad kilku mocarstwami. W przewidywaniu tej ewentualności w świecie finansowym angielskim, rzuconą została myśl zasługująca na uwzględnienie i rozbiór. Jak wiadomo, istnieje tam t. zw. Bankrupcy Court, trybunał rozjemczy, rozpatrujący położenie materyalne upadających domów i stanowiący warunki najkorzystniejsze dla dłużnika i wierzycieli. Wiele domów zagrożonych upadkiem udaje się do tego trybunału zawczasu po rady i wskazówki. Otóż obecnie rzucono myśl ustanowienia międzynarodowego Bankrupcy Court, rozpatrywać mającego położenie upadających finansowo mocarstw i rozstrzygającego o warunkach, na jakich odbudowane być mogą. Jest wiele praktycznych trudności na drodze urzeczywistnienia tego planu, z góry przewidzieć to można; ale nie ma wątpliwości, że solidarność nowoczesnego świata ekonomicznego nie mogłaby znaleść skuteczniejszego środka do obrony wspólnych interesów. Nie wątpimy, że w tej lub owej formie, myśl obecnie wejdzie w życie (s. 538-539).

M. Płaza.

Zacznij szperać wszech-europejska publiczności, ogóle roztargniony i obojętny! Godzina likwidacyi zbliża się!
[1] M. Płaza, Grecya zbankrutowała!, "Ateneum. Pismo Naukowe i Literackie" 1894, t. I, z. 3, s. 520-539. Pisownia lekko tylko zmodyfikowana, bez pochylonego e (é).

[2] Zrezygnowałem natomiast z choćby pobieżnego nakreślenia panoramy historycznej, aczkolwiek i tam trafiłyby się smaczne kąski, gdyż Grecy, wyborni specjaliści od pożyczek, potrafili się zadłużać nawet u własnych bogów. Jak pisze Krzysztof Pomian:

"Ateńczycy, na przykład, pożyczyli pieniądze u swoich bogów podczas wojny peloponeskiej. Była to bowiem pożyczka, której bogowie udzielali miastu i którą musiało ono zwrócić z odsetkami. W 422 r. p.n.e. Ateńczycy byli winni z tego tytułu 4750 talentów Atenie Polias, 30 talentów Atenie Nike i 800 talentów innym bóstwom, co w sumie, z odsetkami, wynosiło około 7000 talentów" (zob. Krzysztof Pomian, Zbieracze i osobliwości. Paryż, Wenecja, XVI-XVIII wiek, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1996, s. 24).