EBENEZER ROJT

"W kolejce do burdelu".
Slavoj Žižek fantazjuje o Jarosławie Kaczyńskim

A co, jeśli to właśnie dwoistość osobowości Trumpa - pisał w 2017 roku w "Independent" Slavoj Žižek - zajmowanie wysoce moralnego stanowiska w połączeniu z osobistą obleśnością i wulgarnością - sprawia, że jest on atrakcyjny dla chrześcijańskich konserwatystów? Co jeśli skrycie identyfikują się oni właśnie z tą dwoistością?

Dokładnie to samo dotyczy obecnego faktycznego władcy Polski, Jarosława Kaczyńskiego, który w 1997 roku w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" nieelegancko wykrzyknął: "Teraz kurwa my". Frazę tę (która stała się odtąd toposem w polskiej polityce) można przetłumaczyć mniej więcej jako: "To jest nasz pierd**ony czas, teraz jesteśmy u władzy, to nasza kolej", ale jej dosłowne znaczenie jest bardziej wulgarne, coś w rodzaju: "Teraz jest nasz czas, aby pie**olić kurwy" (po odczekaniu w kolejce do burdelu).

Istotne jest, że to zdanie zostało publicznie wygłoszone przez pobożnego katolickiego konserwatystę, obrońcę chrześcijańskiej moralności: jest to ukryta druga strona medalu, która skutecznie wspiera katolicką "moralną" politykę [1].

Historię o wulgarnym Kaczyńskim, moralnym jedynie w cudzysłowie, Žižek przedrukował rok później w piśmie "tripleC" [2] i w książce Like A Thief In Broad Daylight [3]. A w dwa lata później rozfantazjował się już na całego w wywiadzie dostępnym na YouTube:
Opowiedział mi to mój polski przyjaciel, a potem sam sprawdziłem, to wszystko prawda, w sieci można znaleźć klip i tak dalej. Kaczyński, dzisiaj prawdziwy władca Polski, katolicki konserwatysta. Zapytano go po jednych z poprzednich wyborów, gdy jego partia wygrała, jaki ma plan, jak ma zamiar rządzić. A jego odpowiedź w bardzo wulgarnej polszczyźnie brzmiała - dla publicznej telewizji! - "Teraz kurwa my". Czyli przekładając to opisowo: "Teraz nasza kolej na pierdolenie kurwy". To wulgarne wojskowe wyrażenie, wiesz, ta archetypowa scena - aż mnie ciarki przechodzą - prostytutka, żołnierze czekający w kolejce, a potem, och, teraz moja kolej na pier*******. Wszyscy byli zszokowani. Myśleli, że to pomyłka, a on upierał się: "Nie, to właśnie miałem na myśli", i tak dalej, i tak dalej [4].
Wybryk Žižka nie przeszedł w Polsce całkiem bez echa. Ale pisano o tej burdelowej fantazji chyba tylko raz, w dodatku z dobrotliwą wyrozumiałością, wydłubując z dzikich zmyśleń okruszki prawdy ("Jest jednak prawdą...") [5].

Tymczasem jest to mniej więcej taka prawda, jak prawda z bardzo starego dowcipu z serii pytań do Radia Erewań: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym w Moskwie rozdają samochody? Tak, to prawda. Ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko koło mostu Patriarszego, i nie rozdają, tylko kradną [6].

Otóż tak, to prawda, że Jarosław Kaczyński użył zwrotu "Teraz k... my!". Ale nie po wygranych wyborach, tylko na pół roku przed wyborami, nie w telewizji, tylko w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Wyborczej", i - najważniejsze! - mówił tak nie o swoich planach, tylko ironicznie o sytuacji w Akcji Wyborczej "Solidarność", z której zresztą tuż przed wyborami wystąpił. A poza tym wszystko się zgadza.

Zresztą zobaczcie sami. To właśnie z tych kilku zdań z artykułu Witolda Gadomskiego wyroiła się cała ta fantazja:

Nie wiadomo więc - pisał Gadomski - jak ostatecznie będzie wyglądać powszechna prywatyzacja w wydaniu AWS. Tymczasem jest to w programie zagadnienie kluczowe. - Bez szerokiej prywatyzacji, na której skorzystałaby większość Polaków, kapitalizm nie uzyska legitymacji - mówi Kaczyński.

Jak jednak pogodzić tak skrajne nurty: konserwatywnych liberałów z działaczami KPN? - pytam.

- Wie pan, najsilniejszym w AWS ugrupowaniem jest TKM - odpowiada szef PC [tj. Kaczyński]. - Pełna nazwa: "Teraz k... my!". Żeby nie było wątpliwości, to nie ja tę nazwę wymyśliłem. To popularne powiedzenie funkcjonujące wśród działaczy. Dla polityków należących do TKM różnice programowe nie mają większego znaczenia [7].

Samo to, że Žižek zmyśla, nie jest niczym nadzwyczajnym. W końcu zmyślanie a vista na dowolny temat to jego specjalność [8]. Potem zresztą i tak napiszą w "Gazecie Wyborczej", że za zmyśleniami Žižka "kryje się przemyślana konstrukcja intelektualna bez żadnych luk w rozumowaniu, dodatkowo wsparta imponującą erudycją" [9].

Ale Žižek nie zna polskiego i pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo tym razem odleciał ze swoją językoznawczą analizą frazy, która przecież - dla Polaka to oczywistość! - nie ma nic wspólnego z burdelem, wojskiem ani w ogóle z rozkoszami płatnej miłości. "Kurwa" pojawia się w niej wyłącznie w funkcji ekspresywnej - jako wyraz emocji mówiącego.

Któryś z tubylców musiał zatem Žižkowi nieźle namącić w głowie, skoro skończyło się na niedorzecznościach przypominających pure nonsense fałszywych rozmówek węgiersko-angielskich ze znanego skeczu Monty Pythona [10].

Artykuł w "Independent" był pozbawiony przypisów, ale już w wersji z "tripleC" i Like A Thief In Broad Daylight po słowach "w kolejce do burdelu" pojawiło się odesłanie do artykułu Sławomira Sierakowskiego [11]. Tak więc zapewne to właśnie on był tym "polskim przyjacielem", dzięki któremu Slavoj Žižek został na starość nowym Wielkim Językoznawcą. O ile wiem, Sierakowski nigdy nie sprostował, że został przez swojego słoweńskiego przyjaciela źle zrozumiany, czyli solidarnie stoi w kolejce razem z nim.

Zanim ich w tej kolejce już zostawię, jeszcze dwie uwagi.

Na wypadek gdyby Slavoj Žižek miał kiedyś przypadkiem usłyszeć skierowaną do siebie frazę "Co ty, kurwa, pierdolisz?", niechże mu Sławomir Sierakowski zawczasu wyjaśni, że wypowiadającemu te słowa w żadnym razie nie chodzi o informację, z którą niewiastą nierządną Žižek zwykł był odbywać stosunki płciowe. Chodzi raczej o zagadnienie weryfikacji zdania w duchu późnego Wittgensteina [12].

Bardzo niewielu cudzoziemców piszących o polskich sprawach zna język polski, toteż warto pamiętać, że za każdą taką dziką erupcją fantazji, czasem doprawdy niczym z Króla Ubu, niemal zawsze stoi jakiś cyniczny miejscowy kłamczuszek [13].

[1] Slavoj Žižek, Christian conservatives don't support Donald Trump despite his vulgarity - they support him because of it, independent.co.uk, 14 lipca 2017.

Przełożylem swobodnie, więc dla koneserów jeszcze raz to samo w oryginale:

"What if the very duality of Trump's personality - his high moral stance accompanied by personal lewdness and vulgarities - is what makes him attractive to Christian conservatives? What if they secretly identify with this very duality?

Exactly the same goes for Poland's current de facto ruler Jaroslaw Kaczynski who, in a 1997 interview for Gazeta Wyborcza, inelegantly exclaimed: «It's our f***ing turn» («Teraz kurwa my»). This phrase (which then became a classic locus in Polish politics) can be vaguely translated as: «It's our f***ing time, now we are in power, it's our term», but its literal meaning is more vulgar, something like: «Now it's our time to f**k the whore» (after waiting in line in a brothel).

It's important that this phrase was publicly uttered by a devout Catholic conservative, a protector of Christian morality: it's the hidden obverse which effectively sustains Catholic «moral» politics".

Nb. na ten właśnie artykuł Žižka powoluje się Wikipedia w haśle "TKM", ale pozostawia go bez komentarza - jakby wszystko tam było w najlepszym porządku. Krytyczne podejście do źródeł najwyraźniej nie jest mocną stroną polskich wikipedystów.

[2] Slavoj Žižek, The Prospects of Radical Change Today, "tripleC" 2018, tom 16, nr 2, s. 486. Numer wydany z okazji dwusetnej rocznicy urodzin Karola Marksa.

[3] Slavoj Žižek, Like A Thief In Broad Daylight. Power in the Era of Post-Human Capitalism, Allen Lane 2018; korzystałem z wydania elektronicznego. Historia o wulgarnym Kaczyńskim znajduje się w podrozdziale "Welcome to the Boredom of Interesting Times!" rozdziału drugiego "Vagaries of Power".

[4] Slavoj Žižek interview: Why I like Greta Thunberg, YouTube, kanał JOE UK's, 26 września 2019; od dwunastej minuty. Wyróżnienie moje. Na wywiad ten zwrócił mi uprzejmie uwagę pan Mateusz Mirosławski.

A dla koneserów transkrypcja oryginalnej wypowiedzi Žižka:

I was told by my Polish friend and then I checked it, it's all true, on the web you can hit the clip and so on. Kaczyński, the real master of Poland today, Catholic conservative. Was asked in one of the previous elections, when his party won, he was asked "What's your plan, how will you government?". And his answer was in very vulgar Polish, for the public TV!: "Teraz kurwa my". Which means to translate it descriptively "Now it's our turn to fuck the whore". It's the vulgar military expression, you know, this archetypal scene - it gives me creeps - a prostitute, soldiers waiting in line and then, oh, it's now my turn to f***. And everybody was shocked. They thought it was a mistake and he insisted "No, that's what I meant", and so on, and so on.

[5] Krzysztof Jabłonowski, Słoweński filozof, Jarosław Kaczyński i "zasada TKM", Konkret24, 30 października 2019. Zaczyna się ten artykuł od słów: "Słoweński socjolog i filozof Slavoj Žižek zasugerował..." Zasugerował? Ależ on stanowczo oświadczył: "sam sprawdziłem, to wszystko prawda, w sieci można znaleźć klip".

[6] Ironia losu sprawiła, że w książce Like A Thief In Broad Daylight trzy akapity dalej po tej fantazji o Kaczyńskim, która w sam raz nadaje się na pytanie do Radia Erewań, Žižek sam cytuje "a delicious old Soviet joke about Radio Erevan", tym razem w wersji z Rabinowiczem w roli głównej.

"Słuchacz pyta: «Czy to prawda, że Rabinowicz wygrał nowy samochód na loterii». Radio odpowiada: «W zasadzie tak, to prawda. Ale to nie był nowy samochód, tylko stary rower, i nie wygrał, tylko mu ukradli»".

[7] Witold Gadomski, Akcja na kredyt. Rozmowa z politykami AWS, wyborcza.pl, 15 marca 1997; wyróżnienia moje.

Nb. nie było to najszczęśliwsze wtrącenie i Jarosław Kaczyński potem parokrotnie musiał wyjaśniać, o co mu chodziło. Ale naturalnie nigdy nie upierał się, że chodziło mu o kolejkę do burdelu z samym sobą jako kolejkowiczem.

"Stosunki [z Marianem Krzaklewskim] zaczęty się psuć. W międzyczasie w wywiadzie dla «Gazety Wyborczej» zdążyłem opowiedzieć o układzie «Teraz kurwa my», który zaczyna rządzić AWS. Razem z Ujazdowskim, z Czesławem Bieleckim, nawet ZChN próbowaliśmy przestrzegać przed ludźmi, którzy dostają na wybory pieniądze w foliowych torbach od podejrzanego biznesu. To dotyczyło tak naprawdę grupy [Janusza] Tomaszewskiego. Pisaliśmy memoriały, organizowaliśmy bankiety dla zbuntowanych AWS-owców - na próżno. Ostatecznie Kowalczyk zginął w samochodowym wypadku, ale ja zostałem wycięty w wyborach na wiceprzewodniczącego AWS - chyba wbrew Krzaklewskiemu, a za sprawą tak zwanej «spółdzielni», której przewodził Adam Słomka.

- To była Pana klęska.

- A ja podczas decydującego zebrania czytałem obojętnie gazetę. Krzakiewski groził dymisją, bo bał się, że wyjdę ze swoją partią...

- I pryśnie efekt jedności.

- Tylko, że ja już nie wytrzymywałem. Nie jestem wybredny, ale miałem dość spotkań prezydium, gdzie wszyscy są głodni, a je tylko szef - Krzaklewski, który zagarniał kanapki. Albo rozmów z politykami AWS, którzy hierarchizowali ludzi według kryteriów z lupanaru" (O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich, rozmawiali Michał Karnowski i Piotr Zaręba, Wydawnictwo M, Kraków 2006, s. 259; poprawiłem oczywistą literówkę: "z lunaparu" na "z lupanaru"; ach, czyli jest jednak i burdel...).

"Dla mnie kabaretem coraz bardziej był AWS ze swoimi Spółdzielniami, teorią, że «Solidarność» wie wszystko najlepiej, a wybitni przedstawiciele narodu przychodzą na świat tylko w małych miastach (Krzaklewski). Tak zrodziło się TKM. Było tak. Przyszedł do mnie porozmawiać, jak to często dziennikarze w tym czasie, redaktor Witold Gadomski, kiedyś poseł KLD, kojarzony przeze mnie z «Gazetą Bankową», a nie z «Wyborczą». Nie był to wywiad. Krytyczne wobec AWS media straszyły wtedy jakimś radykalnym antyrynkowym programem gospodarczym AWS. W tym kierunku poszedł w rozmowie ze mną absolutny liberał Gadomski. Tłumaczyłem mu, że to wszystko nieprawda i bzdury. W końcu powiedziałem krótko, że program to TKM. Nie ja wymyśliłem ten skrót. Usłyszałem go po raz pierwszy od Marka Kuchcińskiego jeszcze w 1990 roku. W sierpniu wybrałem się wraz z Przemysławem Hniedziewiczem do Rzeszowa i Przemyśla. W Przemyślu rozmawiałem ze znanym mi już wcześniej szefem tamtejszego PC, czyli właśnie Markiem. Zapytałem go, jaka partia jest u niego najsilniejsza. zastanowił się przez chwilę, roześmiał i powiedział - najsilniejsza jest TKM. Nie znałem tego skrótu. Marek go rozszyfrował, mówiąc o grupie ludzi bez żadnych określonych poglądów i przeszłości politycznej, którzy się pchają. Nigdy nie używałem tego powiedzenia. Przyszło mi ono do głowy dopiero po nieudanej konferencji na UW. No i wypaliłem. Wkrótce ukazał się duży artykuł Gadomskiego, gdzie zostałem zacytowany. Sprawa stała się powszechnie znana, powiedzenie było powtarzane i oczywiście wykorzystano to przeciwko mnie, także podczas wyborów na wiceprzewodniczącego" (Jarosław Kaczyński, Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC, Zysk i S-ka, Poznań 2016, s. 328-329).

Nb. skrótu TKM "Gazeta Wyborcza" użyła w druku już pięć lat wcześniej i nie miało to nic wspólnego z Jarosławem Kaczyńskim. Tak w każdym razie podaje Anna Dąbrowska (Eufemizmy współczesnego języka polskiego, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1993, s. 180), aczkolwiek skrót ten rozwijano wtedy z użyciem stosownego eufemizmu jako "Teraz, kurde, my". Ale wtedy eufemizmów używali jeszcze nawet bezkompromisowi punkowcy. Zespół Nauka o Gównie tak właśnie zatytułował swój trzeci album. Wszelako od tamtych czasów obyczaje zmieniły się nieco.

[8] Kto chciałby poznać drobną część tych zmyśleń, niech przeczyta w OSOBACH: "Slavoj Žižek o Puszkinie, Hašku i Heglu albo potęga fantazji" oraz "Slavoj Žižek o świętym Augustynie, Chestertonie i znowu o Heglu albo «powiedzmy, że próbowałem być zabawny»"

[9] Žižek: Nadchodzi nowe średniowiecze. Ze Slavojem Žižkiem rozmawia Sławomir Sierakowski, wyborcza.pl, 7 lutego 2015.

[10] "The Hungarian Phrasebook sketch" z 25 odcinka Latającego cyrku Monty Pythona zaczynający się zdaniem: "I will not buy this record, it is scratched". Zdanie o porysowanej płycie czyta starannie z rozmówek węgierski turysta (John Cleese), który chce kupić papierosy. Potem jest już tylko gorzej i rzecz kończy się rękoczynami. W kolejnym skeczu wydawca tych nonsensownych rozmówek (Michael Palin), oskarżony o publikację mogącą wywołać niepokoje społeczne, mówi w trakcie rozprawy sądowej: "I wish to plead incompetence." Niewielu wydawców i autorów zdobywa się dziś na takie wyznanie.

[11] Sławomir Sierakowski, Europe's New Appeasers, project-syndicate.org, 9 czerwca 2017. Pierwsze zdanie tego artykułu brzmi: "Back in the 1990s, in the early days of Central Europe's post-communist transition, Poland's current de facto ruler Jarosław Kaczyński inelegantly exclaimed, "It's our fucking turn" (Teraz kurwa my)". W tej formie jest to rzecz jasna bezwstydna manipulacja: przypisanie mówiącemu tego, co on jedynie komentuje.

[12] "Pytanie o sposób i możliwość weryfikacji zdania jest tylko specjalną postacią pytania: «Jak to rozumiesz?»" (Ludwig Wittgenstein, Dociekania filozoficzne, przełożył, wstępem poprzedził i przypisami opatrzył Bogusław Wolniewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000, s. 161, paragraf 353).

[13] Niewykluczone, że podobna przygoda spotkała również swego czasu Swietłanę Aleksijewicz, której mącił w głowie "jeden z moich znajomych dziennikarzy w Polsce". Kto chciałby o tym wiedzieć więcej, niech przeczyta w OSOBACH: "Swietłana Aleksijewicz powołuje się na Jana Tomasza Grossa albo prawda naukowa i artystyczna".