EBENEZER ROJT

O niemocy krytyków
Przyczynek do historii obyczajów politycznych

21 maja 2011 Prezes Rady Ministrów Donald Tusk uczynił w sejmie taki oto frywolny przytyk krytykom swego rządu:
Muszę powiedzieć, że kiedy słuchałem tych zastrzeżeń, jakie poseł, a także były minister zdrowia pan Piecha wygłosił tutaj, to przypomniało mi się rymowane powiedzenie - nie jestem pewny co do autora, chyba to był Boy-Żeleński - które dotyczyło innej dziedziny życia, ale zamiar chyba miał charakter uniwersalny. To rymowane powiedzenie dotyczyło krytyków literackich i brzmiało mniej więcej tak - może nie będzie to wierny cytat: Eunuch i krytyk z jednej są parafii. Obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi. (Wesołość na sali, oklaski)
[...]
Ile hipokryzji, ile złej woli, a może właśnie tej niemocy, o której pisał Boy-Żeleński, musi być w tych politykach, którzy kiedyś o tym myśleli, nie potrafili tego zrobić, zostawili to wszystko w takim stanie, że naprawdę pożal się Boże [1].
O co tam chodziło, jakie były zastrzeżenia, kto czego nie potrafił - to już, ma się rozumieć, nieważne, bo słowa polityka jak dym i w garść ich nie złapiesz. Natomiast fraszka rzecz poważna i wymaga bibliotecznej kwerendy. Tak się bowiem składa, że fraszkę o krytyku i eunuchu prawie wszyscy gdzieś kiedyś słyszeli, wielu ją powtarzało, ale - ot, niespodzianka! - nikt nie wie na pewno, kto ten dwuwiersz ułożył.

W każdym razie u Boya-Żeleńskiego dotąd go nie znaleziono [2]. Czasem jako autora wymienia się też Jana Sztaudyngera [3] albo Mariana Hemara [4]. Wańkowicz wspomniał nawet o Tuwimie [5]. Jednak zawsze jazda za takim drogowskazem kończy się ślepą uliczką. Jak powiedział... Jak napisał... Ale kiedy napisał, gdzie, na której stronie - nikt nie podaje.

Samo zestawienie krytyka z eunuchem nie jest ani nowe, ani specjalnie oryginalne. Robił to zarówno młody Aleksander Pope [6], jak i stary Ernest Hemingway [7]. Natomiast irlandzki poeta Brendan Behan (aż za bardzo irlandzki, bo zapił się na śmierć) porównywał krytyków do eunuchów w haremie, którzy każdej nocy widzą, jak się to robi, ale sami tego zrobić nie potrafią [8]. Koncept właściwie ten sam.

U nas jeszcze Stanisław Brzozowski pisał z tym swoim nieznośnym patosem o krytyku, który "do dzieł genjusza przystępuje nie z miłością lub nienawiścią, lecz z chłodnym uśmiechem, lustrującego swój harem duchowy, eunucha" [9]. Tyle.

Ale w trakcie tych bezowocnych poszukiwań przypadkowo odkryłem, że to wcale nie Donald Tusk pierwszy wprowadził ów frywolny ton do polskich debat politycznych. Otóż ćwierć wieku temu generał Wojciech Jaruzelski wziął udział w czymś, co w zbiorze jego przemówień nosi tytuł "Rozmowa z młodymi telewidzami, czytelnikami i radiosłuchaczami w studio «Teleexpressu» emitowana 27 listopada 1987 r." [10].

Bardzo to była przyjemna rozmowa. Wojciech Reszczyński w roli gospodarza, Mariusz Kolonko (jeszcze nie "Max") puszczający z taśmy bezkompromisowe wypowiedzi radiosłuchaczy i serdeczna Jolanta Fajkowska, która rozpoczęła tę rozmowę od pytania "natury osobistej": "Jak wygląda Pański dzień? Czy zaczyna Pan od kawy?" Generał odpowiedział na to osobiste pytanie po wojskowemu, krótko i rzeczowo: "Piję herbatę, bez cukru i - czemu się wszyscy dziwią - od dwudziestu lat zjadam na śniadanie kromkę razowego chleba, biały ser i miód, nic więcej" (Przemówienia, s. 452).

Później jednak tak się rozkrochmalił, że wyznał, że ze szkoły prowadzonej "przez Ojców Marianów" wciąż pamięta nie tylko łacinę ("nieco"), ale "również niektóre zwroty z nabożeństw i z ministrantury" (Przemówienia, s. 454-455; pisownia oryginału).

A na zakończenie zwrócił się do młodzieży obecnej w studio i przed telewizorami z żartobliwą konkluzją.

A na zakończenie taka żartobliwa konkluzja. Może to się nie nadaje do pokazania na ekranie...? Jest dowcipne powiedzenie jednego z naszych aforystów. Nie wiem, czy dokładnie zacytuję, ale zapamiętałem go tak: "Krytyk impotenta wierną fotografią. Obaj wiedzą, jak trzeba - sami nie potrafią". Chodzi o to, abyście nie byli takimi krytykami. Jeżeli się czegoś nie potrafi, to należy starać się dojść do istoty rzeczy i zmieniać zastaną rzeczywistość. Tego serdecznie wam życzę (Przemówienia, s. 474; pisownia oryginału) [11].
Na nić między dawnymi a nowymi laty można natknąć się przy najdziwniejszych okazjach.

[1] Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Kadencja VI. Sprawozdanie Stenograficzne z 93 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 26 maja 2011 r. (drugi dzień obrad), Warszawa 2011, s. 130 (dokument elektroniczny). Tę samą fraszkę Donald Tusk cytował już trzy lata wcześniej, również jako utwór Boya-Żeleńskiego, ale w odrobinę innej wersji: "Krytyk i eunuch z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi". Zob. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Kadencja VI. Sprawozdanie Stenograficzne z 20 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 25 lipca 2008 r. (czwarty dzień obrad), Warszawa 2008, s. 538 (dokument elektroniczny).

[2] hm [Henryk Markiewicz], Camera obscura, "Dekada Literacka" 2008, nr 4: "Donald Tusk w przemówieniu sejmowym z 25 VII fraszkę «Krytyk i eunuch z jednej są parafii. / Obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi» przypisał Boyowi. Tymczasem w pismach Boya tego dwuwiersza nie można znaleźć. Kamerzysta poszukuje autora od kilkunastu lat; rozpytywał o niego znawców - jak dotąd bez rezultatu".

[3] Zob. Andrzej Żurowski, Zza kulis, szeptem, Krajowa Agencja Wydawnicza, Gdańsk 1982, s. 136: "Naprzeciw tej struktury - «budowli» dzieła teatralnego - staje krytyk. Ten, o którym mówił Sztaudynger, iż / «Eunuch i krytyk z jednej są parafii / - obaj wiedzą jak, ale żaden nie potrafi»". W Piórkach prawie wszystkich jednak takiej fraszki nie ma. Zob. Jan Sztaudynger, Piórka prawie wszystkie, wybór Anna Sztaudynger-Kaliszewicz i Dorota Sztaudynger-Zaczek, posłowie Tadeusz Nyczek, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007.

[4] Tadeusz Krzyżewski, Księga humoru lwowskiego. Komedie, fraszki, żarty, piosenki, karykatury 1800-1944. W 50. rocznicę utraty Lwowa, Agencja Wydawniczo-Informacyjna "Iwar", Warszawa 1995, s. 47: "Uśmiechnijmy się raz jeszcze wraz z Boyem nad uczonymi dywagacjami profesorów rozpatrujących, co pisarz powinien był robić, by pobudzić ludzi do śmiechu, i przypomnijmy (przy okazji) fraszkę Hemara iż «krytyk i eunuch z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi»".

[5] Melchior Wańkowicz, Karafka La Fontaine'a, tom II, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1981, s. 261: "[...] po Tuwima, który osądzał, że «krytyk i eunuch z jednej są parafii, obaj wiedzą jak - żaden nie potrafi»".

[6] Zob. Alexander Pope, An Essay on Criticism, Henry Lintot, Londyn 1749, s. 11: "In search of wit these lose their common sense, / And then turn Critics in their own defence: / Each burns alike, who can, or cannot write, / Or with a Rival's or an Eunuch's spite".

[7] James R. Mellow, Hemingway. A life without consequences, Da Capo Press 1993, s. 285: "Professional critics made him sick; they were the camp-following eunuchs of literature".

[8] Mniemana wypowiedź Behana przytaczana bywa w różnych wersjach. Zob. Michael O'Sullivan, Brendan Behan. A life, Blackwater Press, Dublin 1997, s. 267: "He also offered a more serious condemnation of theatrical criticism: «Critics are like eunuchs in a Harem. They're there every night, they see it done every night, they see how it should be done every night, but they can't do it themselves»"; David Norris, Imaginative Response Versus Authority Structures. A Theme of the Anglo-Irish Short Story, [w:] The Irish Short Story, redakcja Patrick Rafroidi i Terence Brown, Gerrards Cross - Colin Smythe 1979, s. 49: "[...] the late Brendan Behan opined that «the critic is like a eunuch in a harem. He sees the job done every night but he can't do it himself»"; William Hughes,Jonathan Lavery, Critical Thinking. An Introduction to the Basic Skills, Broadview Press 2004, s. 292: "[...] I am reminded of Brendan Behan's comment that critics are like eunuchs in a harem: they know how it's done, they've seen it done every day, but they're unable to do it themselves".

[9] Stanisław Brzozowski, Drogi krytyki, jej typ i odmiany, [w:] Dzieła wszystkie, t. VI: Współczesna powieść i krytyka. Artykuły literackie. Studja o Wyspiańskim, Wydawnictwo Instytutu Literackiego, Warszawa 1936, s. 112: "Pierwszem pytaniem, z jakiem należy zwrócić się do krytyka, jest: kim jesteś, czego chcesz, jaki kierunek pragniesz nadać światu? Jeżeli zaś uznaje on jedynie swą próżniaczą ciekawość, swe rozproszone i szukające rozrywki gnuśne zwątpienie, jeżeli słowo ludzkość jest dla niego pustym dźwiękiem, jeżeli ze sztuką i krytyką łączy go tylko nuda i czczość życia, jakie wiedzie, jeżeli do dzieł genjusza przystępuje nie z miłością lub nienawiścią, lecz z chłodnym uśmiechem, lustrującego swój harem duchowy, eunucha, wtedy bez litości, bez skrupułu wygnać go należy z obrębu, w którym tylko miłość i nienawiść, tylko wiara i wola mają prawo głosu".

[10] Wojciech Jaruzelski, Przemówienia 1987, Książka i Wiedza, Warszawa 1988. Dalej cytuję jako Przemówienia.

[11] Użycie zaimka 'go' w zwrocie "zapamiętałem go" odnoszącym się do "dowcipnego powiedzenia" świadczy, że polszczyzna generała Jaruzelskiego nie była tak nieskazitelna, jak się to czasem przedstawia.

"Generał Jaruzelski też miał swoją pasję. Była nią piękna polszczyzna, którą próbował ożywić monotonię nasyconych ideologicznym bełkotem referatów wygłaszanych podczas kolejnych narad, plenów i konferencji" (Antoni Dudek, PRL bez makijażu, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008, s. 187).

Identyczne problemy z polszczyzną miewali zresztą w tamtej epoce również gorącogłowi reformatorzy. Jacek Kuroń i Karol Modzelewski potrafili na przykład napisać w swoim słynnym Liście: "Robotnik korzysta na ogół z mieszkania państwowego, za które płaci bardzo niewiele, a więc w znacznej części użytkuje go bezpłatnie [...]" (List otwarty do Partii, Instytut Literacki, Paryż 1966, s. 20; wyróżnienia moje). Najwidoczniej polityka nie sprzyja gramatyce.

Nb. przytoczony przez generała wariant fraszki (impotent zamiast eunucha, fotografia zamiast parafii) można znaleźć we wspomnieniach Kazimierza Nowowiejskiego (Feliks M. i Kazimierz Nowowiejscy, Dookoła kompozytora. Wspomnienia o ojcu, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1971). Podobno Tadeusz Zygfryd Kassern, "w jednej osobie: prawnik, kompozytor i publicysta muzyczny" (s. 185), jeszcze przed wojną "lubił powtarzać frywolny wierszyk: Krytyk jest impotenta wierną fotografią / Obaj wiedząc, jak trzeba - sami nie potrafią" (s. 186).